Ten jest z ojczyzny mojej

Waldemar Bartosz

 

Ostatnie tygodnie zdominowane są w mediach przez konflikt wywołany chińskimi represjami w stosunku do protestujących Tybetańczyków. Wiemy tyle, co skąpo podadzą media. Niewiedza jest duża skoro nawet Prezydent miasta wojewódzkiego publicznie przypuszczał, że demonstracje Tybetańczyków wynikają ze zbliżającej się Olimpiady w Pekinie. Po prostu, podstępni Tybetańczycy postanowili zepsuć chińskie święto pod tytułem Olimpiada. Tymczasem termin tegorocznych wystąpień rdzennych mieszkańców Tybetu związany jest z bolesną dla nich datą. To właśnie w marcu, a dokładnie 20 marca 1959r. popłynęła krew ulicami stolicy Tybetu – Lhasy. W ciągu trzech dni okupacyjne wojska Chińskiej Republiki Ludowej wymordowały w Lhasie około 15 tysięcy ludzi. Chińska armia obracała w gruzy przepiękne tybetańskie klasztory, zbudowane 500 lat wcześniej. Przed pałacem duchowego przywódcy Tybetańczyków – Dalajlamy Chińczycy otworzyli do tłumu ogień z broni maszynowej. Samego Dalajlamy jednak już tam nie było. Uciekł trzy dni wcześniej, kiedy dwa armatnie pociski spadły na jego pałac. Razem z grupą tybetańskich żołnierzy i cywilów przedarł się do Indii. Tymczasem w Tybecie rozpoczął się chiński terror. Sami Chińczycy przyznają się, że w ciągu półtora roku zabili 87 tys. ludzi w środkowym Tybecie. Według Tybetańskiego Rządu Emigracyjnego w latach 1949-1979 życie straciło aż 1,2 mln Tybetańczyków. Aż 156 tysięcy Tybetańczyków Chińczycy stracili w egzekucjach, inni zginęli z głodu i z powodu tortur. Nadal komuniści chińscy każdy protest Tybetańczyków tłumią krwawo. Tak właśnie było w roku bieżącym, w 49 rocznicę krwawej masakry w Lhasie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu świat dojrzał opisany dramat. Dojrzał i zareagował. Normalny odruch moralny, polegający na zwróceniu uwagi na dysonans między praktyką władz chińskich a przesłaniem idei olimpijskiej, bywa przedstawiony jako gra polityczna. Zazwyczaj mówią to ci, którzy właśnie ją uprawiają, bądź dla doraźnych interesów skazują na zapomnienie dziejącą się tragedię tysięcy ludzi. Powinnością każdego człowieka jest zademonstrowanie, na miarę swoich możliwości z prześladowanymi. Szczególna powinność ciąży na NSZZ „Solidarność”. Obliguje nas do tego znaczenie naszego znaku jak również nasza niepodległa przecież historia. Za komentarz do tej sytuacji niech posłuży wiersz Antoniego Słonimskiego

 

Ten jest z ojczyzny mojej

 

Ten, co o własnym kraju zapomina

Na wieść, jak krwią opływa naród czeski,

Bratem się czuje Jugosłowianina,

Norwegiem, kiedy cierpi lud norweski,

 

Z matką żydowską nad pobite syny

Schyla się, ręce załamując żalem,

Gdy Moskal pada - czuje się Moskalem,

Z Ukraińcami płacze Ukrainy,

 

Ten, który wszystkim serce swe otwiera,

Francuzem jest, gdy Francja cierpi, Grekiem –

Gdy naród grecki z głodu obumiera,

ten jest z ojczyzny mojej. Jest człowiekiem

 

Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska