Tabloizacja

Waldemar Bartosz

 

W ostatnich tygodniach media epatują oceną poszczególnych polityków. Dzieje się tak z okazji stu dni funkcjonowania aktualnego rządu. Ludzie oceniają poszczególnych ministrów, innych polityków w różnych aspektach ich działalności i zachowania. Biura badania opinii publicznej pytają o rzeczy, których przeciętny Polak nie zna, bo i znać nie może. Na przykład zapytano o ocenę uczciwości poszczególnych osobistości, o ich patriotyzm, również o stopień przyjaznego stosunku do innych ludzi. Oczywiście, znajomość tych postaci dostępna jest przeciętnemu badanemu z ekranów telewizji. Z pewnością nie z kontaktów osobistych. Oceny ferowane na tej podstawie są niewiele warte. To oczywiste. Jednak ludzie je formułują. To zjawisko wydaje się być znaczące dla ostatnich lat. Nie ocena programów, nie rozważenie racji, ale zewnętrzny blichtr przysłonił obiektywny obraz polityki. Nie kłócimy się o racje lecz o wygląd i wrażenie. Publiczny dyskurs zamilkł. A przecież on powinien być sednem życia publicznego, politycznego w szczególności. Spór o kierunki rozwoju ekonomicznego, ewentualnie o imponderabilia społeczne nie istnieje, ba jest on nawet potępiany. Powszechna zgoda, aktorski uśmiech i powierzchowna łagodność stały się synonimem dojrzałości politycznej. W ostatnich kilkunastu latach początek tym zachowaniom dał Aleksander Kwaśniewski, nazwany dlatego przez niektórych plastikowym prezydentem. Twórcze rozwinięcie tej postawy zaprezentował były premier – Kazimierz Marcinkiewicz. Przerost formy nad treścią jest przejawem tej postawy. Słynne „yes, yes, yes…” stały się tego symbolem. Podobne zachowanie prezentuje obecny premier. W skrócie myślowym taki styl prowadzenia polityki można nazwać tabloizacją. Podobnie jak w prasie, gdzie tabloidy wypierają poważne i odpowiedzialne tytuły, tak też i w polityce zasada: łatwo, lekko i przyjemnie staje się oczekiwana i dobrze spostrzegana. Analogicznie jednak do tabloidów, dzieje się tak kosztem odpowiedzialności. Tabloidy w przeciwieństwie do pism poważnych epatują czytelników sensacją i blichtrem. Nie zmuszają do wysiłku intelektualnego. Wręcz przeciwnie, wystrzegają się poważnych kwestii. Bazowanie na takich bezrefleksyjnych odruchach przynosi w krótkim dystansie pożądane efekty dla aktorów sceny politycznej. Podnosi ich atrakcyjność. W dalszej perspektywie powoduje jednak straty społeczne.

Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska