Bunt

Waldemar Bartosz

 

Dopiero co zakończył się protest celników. Dotkliwy ekonomicznie i po ludzku, po prostu. Pielęgniarki przygotowują swoje szeregi po tym jak wcześniej lekarze zawistowali niebotyczne żądania. Szykują się nauczyciele, strażacy, kolejarze. Trudno tak naprawdę znaleźć branżę, która by się nie przygotowywała do protestu. Wszystkie żądania są podobne – podwyżka wynagrodzeń. Spoglądając na telewizję i czytając prasę można by sądzić, że stoimy w obliczu sytuacji przedrewolucyjnej. Tak czy inaczej, bunt społeczny rozlewa się szeroko po kraju. Wydaje się, że zjawisko to stoi w jawnej sprzeczności z obserwowanymi wskaźnikami wzrostu gospodarczego i zauważalnego wzrostu wynagrodzeń. W zjawiskach tych nie ma jednak żadnych sprzeczności. Alexis de Tocqueville w swym historycznym dziele, uchodzącym za najbardziej przenikliwą analizę społeczeństwa demokratycznego pt. „O demokracji w Ameryce” zwrócił uwagę na dwie sytuacje, w których dochodzi do buntu społecznego. Jedną z nich jest stan nie do zniesienia, w którym nawet z powodów biologicznych nie da się żyć. Taką sytuację mieliśmy przed rewolucją francuską i przed rewoltą bolszewicką. Oczywiście trudno to porównywać do obecnych warunków w Polsce. Inną sytuacją, która grozi wybuchem można porównać do uchylonej pokrywy nad wrzącą wodą. Wystarczy uchylić a całość wyleje się na wierzch. Obrazuje to obecną sytuację w naszym kraju. Poznaliśmy smak lepszego życia, wiemy jak może być lepiej, więc dlaczego nie spróbować przyspieszyć ten proces? Na dodatek od lat słyszymy o wzroście gospodarczym i o niezłych perspektywach. Politycy zapewniają o świetlanej przyszłości a nawet o cudzie gospodarczym. Widzimy też, że jeśli jakaś grupa zawodowa w sposób konsekwentny, czasami nie licząc się z innymi, domaga się swego, to i dostaje. Jeśli ta metoda jest skuteczna, dlaczego więc nie przetestować ją w innej sytuacji? Tym sposobem buduje się okoliczności wspomniane przez Tocquevilla. Niestety, nie widać też, aby rząd miał spójną i przekonywającą odpowiedź na taką sytuację. Raczej przypomina strażaka, który doraźnie i w roztargnieniu biega od pożaru do pożaru. Ognisk zapalnych jest coraz więcej i trudno do nich dotrzeć na czas. Pożar więc się rozpowszechnia. Nie jesteśmy w stanie przebić żądań wielu skrajnych grup. Taką postawę zresztą przyjmowaliśmy, kiedy Andrzej Lepper kilka lat temu rewoltował kraj. Taka taktyka okazała się prawidłowa. Dziś należy przypomnieć Pakt o przedsiębiorstwie i zapisy tam zawarte dotyczące poziomu konsumpcji. To istniejące, bo niewypowiedziane porozumienie społeczne, jasno określa relację konsumpcji zbiorowej do wzrostu PKB i inflacji. Warto z niego skorzystać.

Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska