Strajk w MPK
Waldemar Bartosz
W chwili oddawania naszego Tygodnika do druku, minął tydzień
strajku pracowników kieleckiego MPK. Kilkuset zdesperowanych ludzi korzystając
z prawa polskiego domaga się elementarnych praw.
Przede wszystkim prawa do poszanowania ich ludzkiej godności. Od wielu miesięcy
ani właściciel, czyli Miasto Kielce, ani Zarząd firmy podległy właścicielowi
nie wyrażają woli prowadzenia rzetelnych, prowadzonych w dobrej wierze rozmów
dotyczących ich problemów. Przy tym problem do rozwiązania jest prosty. Chodzi
o waloryzację płac. Od sześciu lat w firmie takich podwyżek nie było. Dodatkowo
przed prywatyzacją domagają się pakietu socjalnego, obiecanego w uchwale Rady
Miasta i w porozumieniu zawartym między Prezydentem Kielc – Wojciechem Lubawskim
i NSZZ "Solidarność". Oczekiwania nie są, jak widać wygórowane. W tym
jednak ambaras, aby dwoje chciało naraz. Zamiast
rozmów – tak szumnie deklarowanego w naszym kraju dialogu społecznego,
spotykamy się z deklaracją Prezydenta Kielc o likwidacji firmy. Firmy, która
przynosi zyski. Jednocześnie jesteśmy świadkami żenujących pomówień i
wprowadzania w błąd opinii publicznej. W dniu, kiedy wybuchł strajk – 14
sierpnia br., okazało się, że Prezydent miasta wybrał
się na urlop wypoczynkowy – tak donosiły lokalne media. To samo zrobił
Przewodniczący Rady Miasta. Po kilku dniach Prezydent przyznał, że przebywa na
urlopie, spędzając go w Kielcach, gdyż urzędowanie w ratuszu naraża go na
emocjonalne rozmowy z rozgoryczonymi kielczanami. Po kolejnych dniach
stwierdził, że chodziło o wesele siostrzenicy a następnie, że był w służbowej
delegacji na Węgrzech. Z tych samych ust dowiadujemy się, że pakiet socjalny, o
który dopominają się strajkujący już jest, tyle że
zakładowa „Solidarność” nie chce go podpisać.
Mówiąc delikatnie – mijanie z prawdą stało się w tej sprawie
na porządku dziennym. Pomimo tego szumu medialnego mieszkańcy Kielc doskonale
rozumieją tę sytuację. Dowodem na to jest 10 tysięcy podpisów złożonych pod
apelem kierowanym do Prezydenta Kielc, wnioskującym o dobrą wolę i podjęcie
rozmów ze strajkującymi. Dziesiątki ludzi przychodzących z poparciem to też
objaw tej sympatii. Miejmy nadzieję, że ten społeczny ruch zauważą również
kieleccy radni. Od nich też zależy, czy MPK będzie istniało. Wojciech Lubawski ma bowiem w swoich wizjonerskich planach złożenie wniosku do
Rady Miasta o likwidację spółki – MPK.
Miejmy nadzieję, że zwycięży zdrowy rozsądek nad
koniunkturalizmem.
Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska