Piszą w nadziei

Kazimierz Pasternak

 

Codzienną normą, nieakceptowanym bezkarnym obyczajem staje się praktyka nie odpowiadania na pisma obywateli kierowanych do organów administracji różnego szczebla w sprawach dla nich ważnych, istotnych. Skala tego zjawiska chyba przybiera na sile, bowiem coraz więcej osób przy okazji interwencji kierowanych do związku nawiązuje do tego rodzaju bezprawnych zjawisk. Wymieniane są zarówno organy administracji państwowej jak również te z lokalnej półki. Skargi na proceder nie odpowiadania na pisma obywateli nie omijają posłów i samorządowców. Protestują przeciwko temu sami zainteresowani, oczekujący na pisemną odpowiedź, natomiast przedstawiciele urzędów oskarżonych o tego rodzaju praktyki starają się udawać, że nic wielkiego, niestosownego się nie dzieje. Przecież według opinii władzy obywatel może poczekać. Pytanie, czy tak wolno postępować? Czy tego rodzaju igranie władzy z obywatelem jest zgodne z prawem i obowiązującymi standardami? Kto za to ostatecznie odpowiada? Kodeks postępowania administracyjnego nakazuje organom administracji publicznej załatwiać sprawy bez zbędnej zwłoki, bez wskazywania rodzaju sprawy niewymagającej postępowań wyjaśniających. W sprawach bardziej skomplikowanych organy administracji publicznej mają miesiąc a w szczególnych wypadkach dwa na załatwienie sprawy. Regulacje prawne precyzujące bieg spraw obwarowanych terminami znajdziemy dodatkowo w szeregu innych obowiązujących aktach prawnych. Są terminy ściśle określone, których obywatelowi dochodzącemu swoich racji przekroczyć nie wolno. Są wreszcie terminy inne od wymienionych, obligujące organy administracyjne, sądy itp. do przesłania pisemnej informacji w przedmiotowych sprawach dotyczących mieszkańca naszego kraju. Nie zrozumiałe jest dla ludzi oczekujących na pisemną odpowiedź organu w danej sprawie często całymi miesiącami, bez żadnej sankcji z tego tytułu, podczas gdy zwłoka, spóźnienie ze strony obywatela w danej sprawie spotyka się z konsekwencjami. Dlaczego więc, pytają zdenerwowani mieszkańcy, organom administracji publicznej wolno bez żadnych konsekwencji łamać prawo, obowiązujące reguły a wobec zainteresowanych nie ma żadnej pobłażliwości? Są przypadki gdzie urzędnicy, aby się pozbyć piszącego natręta sięgają w odwrotnej korespondencji po stosowne paragrafy kodeksu karnego ostrzegając na ich podstawie o konsekwencjach dalszej kłopotliwej korespondencji z informacją o ostateczne skierowanie sprawy do sądu. Jeszcze inni prominentni kierownicy urzędów potrafią całymi miesiącami zwlekać z odpowiedziami, beztrosko kpiąc sobie z obywateli, uznając zapewne, że tak można. Najgorsze w tej obrzydliwej, upokarzającej grze jest, że biorą w niej udział ci, których dopiero niedawno wybierali obywatele na konkretne, ważne funkcje państwowo-samorządowe. Podczas wyborów wszyscy zainteresowani mieli okazję usłyszeć slogany o władzy będącej służbą wobec mieszkańców, nowym otwarciu, ucywilizowaniu urzędów, pomocy każdemu, który do tego urzędu się zwróci. Minęły wybory, wygasły emocje a codzienność po raz kolejny pokazuje jak dalece złośliwie można upokorzyć obywatela nie przejmując się kompletnie jego sprawami sygnalizowanymi w formie pisemnej korespondencji. W gronie tym są również działacze zakładowych organizacji związkowych NSZZ „Solidarność”. Często ich pisemne interwencje w sprawach pracowniczych kierowane do pracodawców pozostają bez odpowiedzi. Nie pomagają nawet wielokrotne przynaglenia. Jeśli już otrzymują odpowiedź to często bywa złośliwa, lekceważąca, jednozdaniowa. Bywają pracodawcy, którzy na okoliczność otrzymania pisma z komisji zakładowej zwołują specjalne narady po to, aby podjąć debatę nad sygnalizowanymi sprawami, oczywiście najczęściej po to, aby tematu nie załatwić a przewodniczącego ośmieszyć. Oby takich przypadków patologicznie postrzeganej polityki informacyjnej było jak najmniej. Obywatel coraz bardziej świadomy swoich praw będzie dochodził swoich racji z coraz większą konsekwencją, mimo biernej, dokuczliwej postawy urzędów. Im szybciej to zrozumieją mało odpowiedzialni urzędnicy tym lepiej przede wszystkim dla ludzi, ale także dla funkcjonowania demokratycznych struktur państwa. Wielkość urzędów to także umiejętność służenia obywatelom w tych bieżących sprawach.

Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska