Porażające upadłości

Kazimierz Pasternak

 

Upadłość zakładu pracy to najczęściej swoisty dramat pracowników i ich rodzin, szczególnie w sytuacji nadal bardzo znaczącego bezrobocia w realiach naszego kraju. Niestety, w systemie wolnorynkowej gospodarki upadłość jest wkalkulowana w scenariusz funkcjonowania podmiotów gospodarczych. Mało istotne są ogólnonarodowe statystyki czy optymistyczne wypowiedzi o przyspieszeniu gospodarczym i rosnącej koniunkturze dla zakładów pracy, które są źle zarządzane, bez trafnej przyszłościowej, wieloletniej diagnozy rozwojowej. Pracownicy nie mają praktycznego wpływu na przyszłość swojego zakładu pracy, szczególnie w sytuacji, gdy nie są zorganizowani w sprawnie działające zakładowe organizacje związkowe. Nie mogą skutecznie przeciwdziałać nieskutecznym decyzjom kierownictwa zakładu, jeśli określone, ważne informacje są ukrywane, kiedy pojawia się kreatywna księgowość, brak wymiany informacji nie mający nic wspólnego z dobrze pojętym dialogiem.

Upadłość często dotyczy zrestrukturyzowanych zakładów, w których część udziałów zachowuje Skarb Państwa. Pytanie, na ile właścicielsko zakotwiczony w części majątku takiej firmy Skarb Państwa troszczy się o swój majątek, przyszłość zakładu i realizację uzgodnionego pakietu inwestycyjnego, stanowiącego podstawę pokonania istniejących trudności ekonomicznych i wyjścia na prostą. Często aż trudno uwierzyć w zbliżający się nieuchronnie scenariusz upadłościowy firmy po lekturze określonych zapewnień poczynionych przez inwestora kupującego zakład. Dla pracowników najważniejszy jest zawsze rozwój zakładu, w którym pracują, gwarancja zatrudnienia, dobre warunki pracy i znośne wynagrodzenie. Już na drugi plan schodzi odpowiedź na pytanie o nazwisko inwestora, czy firmę, która uczestniczy w prywatyzacyjnej transakcji, pod warunkiem, że realizowane są prywatyzacyjne obietnice i pakietowe gwarancje. Tu potrzebna jest systemowa kontrola tego, co zostało podpisane, oraz analizowanie bieżącej sytuacji zakładu. Uprawnionymi w tej sferze zagadnień są zakładowe organizacje związkowe, będące stroną pakietów socjalnych oraz ustawowo zalegalizowane rady pracowników wyposażone w uprawnienia do informacji i konsultacji, składające się z przedstawicieli związków zawodowych lub przez związki zastępowane na podstawie porozumień z pracodawcą. Praktyka pokazuje, że im lepszy przepływ informacji istotnych dla zakładu między związkami i pracodawcą, bardziej cywilizowany i jakościowo korzystny dialog tym większa gwarancja na podjęcie w porę koniecznych działań uzdrawiających zakład przed widmem nieuchronnej upadłości.

Pozycja pracowników staje się dramatem już w fazie staczania się zakładu pracy po równi pochyłej skutkującego upadłością. Najczęściej wtedy brakuje skutecznej, prawdziwej informacji. Kierownictwo zakładu z reguły nie decyduje się na pełne odkrycie kart ukazujących prawdziwą sytuację firmy. Dopiero informacja o zwolnieniach grupowych adresowana do związków zawodowych uzmysławia istniejący problem. Dobrze, jeśli w takich sytuacjach mimo realnej groźby utraty pracy uda się uzgodnić porozumienie korzystnie regulujące kryteria zwolnień i dające ochronę pracownikom będącym w szczególnie trudnej sytuacji oraz otwierające powrót do firmy w przypadku przyjęć pracowników po przeprowadzeniu ozdrowieńczej kuracji. Nie do pozazdroszczenia jest sytuacja, kiedy decyzja o upadłości zakładu z różnych powodów wydłuża się, zostają zablokowane konta bankowe i brakuje fizycznie środków finansowych na chociażby częściowe prowadzenie działalności gospodarczej.

Najczęściej w takich sytuacjach pracownicy całymi miesiącami są pozbawieni wynagrodzeń albo otrzymują je w symbolicznej kwocie. Praktycznie nikt nie zwraca uwagi na systematycznie pogarszające się warunki pracy. Pracownicy już nawet nie protestują jeśli brakuje ciepłej wody, środków higieny czy ogrzewanych pomieszczeń w okresie zimowym. Zdarzają się wtedy sytuacje, gdy pracownicy korzystają podczas pracy z odzieży będącej własnością swoich dzieci. Szczególnie bolesne są powroty tych upokorzonych ludzi do swoich rodzinnych domów. Rodzina, dzieci, szczególnie w okresie świątecznym liczą, że mąż, ojciec przyniesie za swoją pracę należne wynagrodzenie. Oczekują na prezenty, kolację wigilijną, codzienną kanapkę do szkoły. Niestety, bardzo często skończy się to tylko na oczekiwaniu i nadziei. Nie ma najczęściej, jak na razie, sprawdzonego sposobu, aby takim pracownikom szybko i skutecznie pomóc. Zawodne stają się powołane instytucje, fundusz gwarantowanych świadczeń pracowniczych i inne. Tu potrzebne są zmiany. Pracownik w upadającej firmie musi być traktowany zawsze jak człowiek posiadający prawa, w szczególności do wynagrodzenia oraz swoją godność.

Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska