Nowy rząd

Waldemar Bartosz

 

Pisząc ten tekst znany już był skład nowego rządu, jednakże jeszcze nie odbyło się jego zaprzysiężenie, ani tym bardziej nie uzyskał sejmowego votum zaufania. Mogło się coś zmienić – jeśli nawet to pewnie niewiele. Nie znamy jeszcze expose premiera a więc formalnie nie wiemy o oficjalnych zamierzeniach nowego rządu. Jednakże z dotychczasowych decyzji i enuncjacji zarówno PO jak i PSL można snuć uprawnione przypuszczenia.

Po pierwsze więc przymierzająca się do rządzenia Platforma Obywatelska nie wydaje się aż tak liberalna za jaką chciała uchodzić. Szybko zrezygnowała z tzw. podatku liniowego, choć dla przedsiębiorców podatek CIT jest już przecież taki sam a i podatek od osób fizycznych niewiele zróżnicowany, ale oba nadmiernie skomplikowane. Główny koalicjant nie obstaje też za likwidacją KRUS. Jakie będą kolejne zapowiedzi zobaczymy – na wielki radykalizm się nie zanosi. Z pewnością ze względu na drugiego koalicjanta ale również z ostrożności. Jak wiadomo desygnowany premier – Donald Tusk nie rezygnuje z ubiegania się o fotel prezydencki. Jeśli tak – nie może przedwcześnie się zużyć. Widać też, że celowi temu – wyborom prezydenckim – podporządkowany był klucz, wedle którego układany był rząd. Nie jest to gwiazdozbiór. Jedyną na tym tle gwiazdą jest więc Donald Tusk. Ma pewnie tak świecić do 2010r.

Wydaje się też, że brak jasno sprecyzowanego programu tego rządu może być okolicznością nie przypadkową. Wszystko co jasne i precyzyjne przyciąga, ale i odpycha. Po prostu polaryzuje. Przed batalią prezydencką taka przedwczesna polaryzacja mogła oznaczać odpływ elektoratu. W dojrzałych demokracjach klasyczne partie liberalne nie zdobywają więcej niż kilkanaście procent poparcia. Należy więc grać szerszym spektrum. Taka nieostrość, niestety, nie musi oznaczać czegoś z natury dobrego. Stoi przed nami sporo wyzwań, choćby problemy energetyki, które wymagają jasnych decyzji. Bez nich będziemy ciągnięci siłą inercji a więc spychani na boczny tor. Tym bardziej, że rok następny – 2008 nie zanosi się w światowej gospodarce na optymistyczny. Musi to rzutować na kondycję naszej rodzimej gospodarki. Bez działań profilaktycznych czekanie na skutki może okazać się opłakane.

Dla związku zawodowego szczególnie ważne są sprawy społeczne – co oczywiste. Ważna jest więc osoba ministra pracy. Odstąpienie przez PO z tego resortu dla PSL-u oznacza chyba tyle, że główny koalicjant nie stawia problemów związanych z pracą jako priorytetowych. PSL chce uchodzić w oczach wyborców jako prospołeczne. Desygnowanie na to stanowisko przedstawiciela PSL zmusza do takich zachowań. Zresztą, osoba nowej Pani Minister zawsze będzie pozytywnie kontrastować w stosunku do innej, byłej już Pani Minister z „Samoobrony”. Niestety, w Sejmie większość parlamentarna zlikwidowała Komisję Pracy i włączyła ją do Komisji Polityki Społecznej. Jest to może decyzja pragmatyczna, ale jednak symboliczna.

Patrzmy więc na posunięcia nowego rządu, oceniajmy i reagujmy.

Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska