Trzeba wiedzieć, że…
Kazimierz Pasternak
Bogate kraje
zapobiegają zagrożeniu w miejscu pracy i dlatego oszczędzają. W naszych
krajowych realiach gospodarczych sytuacja w tym zakresie jest najczęściej
odwrotna. Zapobieganie wypadkom przy pracy, chorobom zawodowym czy niwelowanie
istniejących zagrożeń w miejscu pracy najczęściej postrzegane jest przez
pryzmat wskaźników ekonomicznych i maksymalizacji oszczędności. Dlatego
zapobieganie zagrożeniu zepchnięte jest w hierarchii zakładowych problemów w
większości na plan dalszy. Powodem jest rosnąca konkurencja i utrzymanie
wiodącej pozycji na rynku wśród krajowych pracodawców i jest ona ciągle
podstawowym problemem. Taka taktyka już przestaje się opłacać. Na dłuższą metę
nie da się skutecznie prosperować na rynku lekceważąc wymogi związane z
profilaktyką w zakresie zapobiegania zagrożeniom pracowniczym. Jak na razie
można zaryzykować twierdzenie, że w naszych zakładach pracy nie zadomowił się
jeszcze nawyk liczenia długotrwałych korzyści z tytułu zapobiegania zagrożeniom
w pracy i związanym z inwestowaniem w środowisko pracy. W
krajach zachodnich najwięcej do powiedzenia w zakresie skuteczności
zapobiegania zagrożeniom w pracy mają firmy ubezpieczeniowe. W sytuacji
pojawienia się, dla przykładu, rosnącej absencji chorobowej pracowników w danym
zakładzie czy branży w pierwszej kolejności są tam szczegółowo badane przyczyny
zachorowalności i stosowane dodatkowe rozwiązania organizacyjne i środki
ochronne zapobiegające określonym schorzeniom. Dla naszego pracodawcy chory
pracownik to najczęściej kombinator i bumelant. Efekt
takiego postrzegania chorego pracownika jest w Polsce taki, że pracownicy w
obawie przed konsekwencjami ryzykują utratę życia, ze zwolnieniami lekarskimi w
kieszeniach przychodzą do pracy. W krajach zachodnich tego rodzaju postępowanie
jest nie do pomyślenia. Tamtejszy pracodawca zapobiega, ustala przyczyny,
diagnozuje i troszczy się o zdrowie pracownika, przeciwnie niż to jest w
warunkach polskich. U nas nawet ciężko chory pracownik bywa postrzegany jak
ignorant, któremu zabiera się część wynagrodzenia po to, aby innym wybić z
głowy korzystanie ze zwolnień lekarskich. Strat z tego tytułu, jak na razie,
nie nauczyły się liczyć zarówno ubezpieczalnie jak też pracodawcy i
ustawodawca. W krajach zachodnich (np. Holandia,
Niemcy) pracownik nie boi się chorować. U nas niemal każdy pracownik staje
przed dylematem, leczyć się i ryzykować konsekwencjami w pracy czy schować
zwolnienie do szuflady i mimo choroby pracować.
Pracodawca celem
zapobiegania zagrożeniom na stanowiskach pracy ma obowiązek wyposażyć
pracownika w odzież roboczą i ochronną. Odzież robocza z założenia ma chronić
pracownika przed minimalnymi zagrożeniami i uszkodzeniem własnej odzieży. W
odróżnieniu od odzieży ochronnej nie posiada znaku CE, deklaracji i instrukcji
użytkowania. Środki ochronne posiadają instrukcję użytkowania i znak CE. Przed
ich zastosowaniem musi być wykonana ocena istniejącego ryzyka, które zawsze
jest małe, średnie lub duże. W zależności od zdefiniowanego rodzaju ryzyka dobierane
są środki ochrony, nie koniecznie drogie, byle były maksymalnie skuteczne.
Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska