W rocznicę
Waldemar Bartosz
Kolejna, tym razem 89 rocznica odzyskania niepodległości jeż
za pasem. Nieliczni żyjący kombatanci tamtych wydarzeń schodzą ze sceny życia
publicznego. Nie tak dawno, bo w latach PRL-u byli chowani w cień. Szczególnie
chodzi tu o legionistów Marszałka Piłsudskiego i uczestników wojny z
bolszewikami. W pamięci obecnego pokolenia zachowały się tylko nieliczne
nabożeństwa sprawowane co roku w dniu 11 listopada. W
rocznicę tę trudno nie wspomnieć o następstwie pokoleniowym. Tak się bowiem w historii Polski składa, że kolejne pokolenia
przejmowały pałeczkę po swych poprzednikach – weteranach walki o niepodległość.
Kiedy prześledzimy kolejne insurekcje po III rozbiorze Polski, zauważymy, że
następowały one w cyklach pokoleniowych. W tym sensie,
że w pamięci kolejnych powstańców żywe były jeszcze postawy ich poprzedników.
Tak było w przypadku Powstania Kościuszkowskiego w 1794 roku, którego
uczestnicy byli świadkami istnienia I Rzeczypospolitej. Za niespełna 40 lat
wybuchło Powstanie Listopadowe a za kolejne 30 lat Styczniowe. Legioniści
Marszałka Piłsudskiego i całe pokolenie II Rzeczypospolitej otaczali kultem
powstańców styczniowych, w dużej mierze jeszcze żyjących i aktywnych.
Przejmowanie owej pałeczki pokoleniowej wiązało się z pewnością z akceptacją
postaw niepodległościowych swych poprzedników. W tym sensie powstania narodowe,
choć przegrywane były żywym nośnikiem istotnego celu narodowego – niepodległego
państwa. Weterani tych powstań natomiast byli żywymi symbolami tych zmagań. W
literaturze, szczególnie we wspomnieniach dotyczących lat 1918-1938 znaleźć
można opisy godnego, żeby nie powiedzieć nabożnego traktowania byłych
powstańców styczniowych. Na tej legendzie wyrosły Legiony Piłsudskiego i
zbiorowa pamięć pokolenia II Rzeczypospolitej. Tradycja ta pozytywnie
skutkowała również w okresie okupacji hitlerowskiej i sowieckiej. Największe w
historii państwo podziemne i podziemna Armia Krajowa wynikały z tej właśnie
tradycji. Na niej również tworzył się NSZZ "Solidarność".
Refleksje te mają również odniesienie do naszego regionu.
Jak wiadomo bowiem cztery lata przed odzyskaniem niepodległości swój straceńczy
marsz w Kielcach właśnie zakończył Józef Piłsudski idący do Królestwa Polskiego
z krakowskich Oleandrów. Po drodze były potyczki nad
Nidą i garnąca się młodzież do jego Legionów. Ten, zdawałoby się romantyczny
marsz na silnego jeszcze wroga mieścił się w logice insurekcyjnej. Przez kilka
dni Kielce były wolnym miastem. Legenda tego wydarzenia na lata zapisała się w
lokalnej mentalności. Refren Pieśni Legionów: „na stos rzuciliśmy nasz życia
los, na stos” stał się przewodnią myślą dla młodych pokoleń. Nie przypadkowo
przecież świętokrzyska Armia Krajowa „Jodła” była w czasach okupacji najlepiej zorganizowaną.
Spadkobiercą tych doświadczeń byli chłopcy z lasu, którzy w 1945 roku odbili z
rąk UB kieleckie więzienie. W ten sposób kolejne pokolenia czerpały inspirację
i moc z wydarzeń 1918 roku i lat poprzednich.
Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska