Wygrywa silniejszy
Kazimierz Pasternak
W pojedynku z pracownikiem, pracodawca najczęściej wygrywa.
Jego pozycja jest zdecydowanie mocniejsza, podparta prawem i możliwościami. Ma
przewagę psychologiczną, kadry doradców, ekspertów, specjalistów w różnych dziedzinach.
Jest chlebodawcą. Pracownik umawia się, że będzie wykonywał określoną pracę,
pod jego nadzorem i w wyznaczonym miejscu za ustalone wynagrodzenie płacowe w
ściśle ustalonych terminach i warunkach bezpiecznych. Kodeks pracy zawiera
katalog obowiązków pracodawcy i pracownika. Określa również ogólnie prawa
jednej i drugiej strony. Trwający spór o odpowiedź kto
jest silniejszy, pracodawca czy pracownik nabiera blasku zawsze przy okazji
zmian kodeksu pracy i innych przepisów około kodeksowych. Wystarczy porównać
zaledwie kilka ostatnich nowelizacji prawa pracy, ustawy o związkach zawodowych
czy orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, aby zorientować się jak dalece urosła w
siłę pozycja pracodawcy w stosunku do coraz słabszego pracownika. Pracodawca
może skutecznie zastraszyć, zwolnić z pracy, nie wypłacić wynagrodzenia,
ośmieszyć związkowców, zagrozić sankcjami na wypadek przynależności związkowej,
nie odpowiadać na pracownicze postulaty. Potrafi wbrew prawu zwolnić w trybie
natychmiastowym pracownika objętego szczególną ochroną stosunku pracy. Przy
pomocy doradców potrafi zadbać o często katorżnicze wręcz normy pracy, których
wykonanie w normalnym czasie jest niemożliwe. Bywa i tak, że zajmuje się
związkowymi podziałami. Jeden związek zawodowy wyróżni, inny skarci, trzeci zastraszy co przynosi nieraz oczekiwane skutki na przykład w
wyprowadzaniu jednolitego, międzyzwiązkowego stanowiska dotyczącego negocjacji
zakładowych regulaminów. To wystarczy, aby w tych sprawach decyzje samodzielnie
podejmować. Bywa, że znajduje czas, aby zająć się średnim dozorem kierowniczym,
którego przedstawiciele jako pracownicy i obywatele demokratycznego państwa
korzystając z przysługujących praw zrzeszali się w
NSZZ „Solidarność”. To często przeszkadza, jest niemile widziane. Stąd rozmowy,
sugestie, wreszcie obietnice awansu tylko pod warunkiem wypisania się z
„Solidarności” i gotowe druki do podpisania. Takie same praktyki stosowane są
wobec pracowników. Wypiszesz się to zarobisz, dorobisz w nadgodzinach, możesz
liczyć na zatrudnienie kogoś bliskiego. Kary porządkowe udzielane z byle powodu
są argumentem w pozbywaniu się niewygodnych pracowników. Jednym wolno dosłownie
wszystko innym już nie. Pracodawcy w obronie swoich pozycji udają słabszych,
narzekają na koszty pracy, wysokie płace i kodeksowe obowiązki. Aby utwierdzić
się w swoich racjach przywołują rozwiązania znane głównie krajom azjatyckim. Pytają dlaczego polski pracownik ma lepiej zarabiać, wstępować
do związku zawodowego i posiadać bezpieczne warunki pracy. Nasz polski
pracodawca może skutecznie wypowiedzieć obowiązujący układ zbiorowy i
negocjować nowy 10 lat, dlaczego nie?
Pracownik, aby się bronić ma dwa wyjścia. Albo stawia
wszystko na jedną kartę i w razie naruszenia przez pracodawcę swoich praw broni się sam, albo zrzesza się w niezależnym
samorządnym związku zawodowym gdzie może znaleźć pomoc prawną, ekspercką i
inną. Wybór zawsze należy do pracownika. Przed podjęciem decyzji o
przynależności związkowej warto zastanowić się na ile skutecznie mój przyszły
związek jest mnie w stanie obronić. Informacji na tak postawione pytanie
dostarcza codzienność. Pracownik najczęściej wstępuje do związku zawodowego w
przekonaniu, że w razie konfliktu, trudnych problemów, groźby zwolnienia uzyska
stosowną pomoc, że nie zostanie sam w sporze z pracodawcą o wyegzekwowanie
swoich praw. Dzisiaj większość spraw spornych jest
rozstrzyganych w sądach. Bez przygotowania dowodów i aktywnej linii obrony
trudno jest uzyskać pozytywny wynik. A przecież tego rodzaju cele są
najważniejsze. Trzeba więc zawsze stawiać na związek
posiadający struktury organizacyjne i dobrze przygotowane kadry.
Powrót do: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska