Samo życie
Waldemar Bartosz
W ostatnich latach obserwujemy splątanie myśli w sferze
działalności wielu przedsiębiorstw. Generalnie rzecz idzie o konflikt
co do trafności wyboru form własności. Jedni twierdzą, że nie ma jak
przedsiębiorstwo państwowe. Za nim stoi bowiem powaga
organów państwowych, ministra, wojewody, itd. Niektórzy przywołują tu
doświadczenia przedwojenne, gdy praca na „państwowym” była nobilitacją. Inni
natomiast wskazują, że państwowe oznacza – niczyje, że właściciel w postaci
urzędnika jest chwiejny politycznie, ze zmiany ekip rządzących destabilizują
pracę firm, że liczy się nie kompetencja zarządzających, lecz kolor ich
legitymacji. Z naszych lokalnych doświadczeń widać jasno, że oba stanowiska
mają swe pokrycie w faktach. Bywa tak rzeczywiście, że w niektórych przypadkach
firm państwowych istnieje ostateczne odwołanie od nietrafnych decyzji
zarządzających do właściciela. Czasami dość skuteczne. Bywa jednak i tak, że
zawikłane i często publicznie niejasne meandry władzy powodują, iż decyzje personalne
a co za tym idzie gospodarcze a w konsekwencji i pracownicze przynoszą opłakane
rezultaty. Widać, że nie sama forma własności jest powodem określonego stanu
przedsiębiorstwa. Niektóre firmy zarówno prywatne jak i państwowe dobrze
funkcjonują dzięki odpowiedniemu zarządzaniu. Prawdą jest i to, że osoby
zarządzające w obu przypadkach powoływane są w dużym stopniu przypadkowo. W
wielu firmach tzw. konkursy są zwykłą fikcją. Stanowią jedynie ornamentykę i
sztafaż do podjętych już wcześniej decyzji, które zapadły w cieniu gabinetów.
Przypadki takie są szczególnie niebezpieczne wtedy, gdy w grę wchodzi zarząd
jednoosobowy. Przez kilka lat wydawało się nawet, że jednoosobowy zarząd jest
dobrym rozwiązaniem ze względu na minimalizowanie kosztów dla przedsiębiorstwa.
Stanowisko takie jest, wydawałoby się, logiczne. Dotychczasowe doświadczenia
wskazują jednak na niebezpieczeństwa wynikające z takiego stanu. Bywają
przykłady, również w naszym regionie, że jednoosobowe zarządy przedsiębiorstw
nie zawsze się sprawdzają. Kłopot polega bowiem na
tym, że często taka formuła przeradza się w formę mało kontrolowanego dyktatu.
Omnipotencja jednoosobowego prezesa doprowadza często do niezrozumiałych a
nawet szkodliwych decyzji. Bywa też, że w lęku przed dzieleniem się decyzjami,
podejmowane są działania antypracownicze. W jednej z
firm zapowiedź powiększenia zarządu do dwóch osób wymogła dopiero decyzję o
wzroście wynagrodzeń pracowniczych. Do tego momentu był niezrozumiały opór,
choć kondycja firmy dawała spore możliwości finansowe. Wydaje się więc, że należy zweryfikować nasze myślenie o tzw.
idealnych formach zarządzania. Samo życie to weryfikuje.
Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska