Pas transmisyjny

Waldemar Bartosz

 

NSZZ "Solidarność" wyrósł między innymi na fali sprzeciwu wobec PRL-owskiej rzeczywistości. Jednym z wyznaczników tamtej sytuacji było podporządkowanie ówczesnych związków zawodowych (CRZZ) rządzącej partii. CRZZ była zwykłym pasem transmisyjnym partii do mas. Nie był to przypadek. W ten sposób we wszystkich tzw. demoludach realizowano jedną z tez Lenina, który tak właśnie zdefiniował rolę związków zawodowych w państwie „dyktatury proletariatu”. Uznał po prostu, za niemieckim filozofem – Heglem, że państwo powinno mieć strukturę piramidy. Osią przewodnią tak rozumianego państwa miała być dyktatura jednej z klas społecznych – proletariat. W imieniu tej klasy występowała jej „awangarda”, czyli partia komunistyczna. I tylko ona, w jego rozumieniu, była reprezentantem interesów klasy robotniczej. Partia ta kierować się miała „centralizmem demokratyczny”. W praktyce oznaczało to hegemonię biura politycznego tej partii, czyli mówiąc po radziecku – politbiura. W praktyce sowieckiej idea ta realizowała rosyjską mentalność, iż władze, wcześniej car i jego dwór „znajut łutsze” czyli, że znają lepiej. Zamiast cara pojawiło się biuro polityczne. Metody się nie zmieniły. Przy takim rozumieniu państwa niezależne związki zawodowe były zwykłą zawadą i kulą u nogi. Trzeba było coś zaradzić. Stąd leninowska teza, iż związki zawodowe są pasem transmisyjnym partii do mas. Po prostu miały być i były zwykłym instrumentem w rękach rządzącej partii. Czasy te minęły dzięki przede wszystkim „Solidarności”. Nie przypadkowo Związek nasz przyjął nazwę niezależnego i samorządnego. Niestety, jednak w mentalności wielu rodaków drzemią stare nawyki. Widoczne jest to szczególnie w myśleniu i postępowaniu wielu polityków. Żądło heglowskie tkwi w nich głęboko. Widać to jasno w toczących się kampaniach wyborczych. Bywa, ze w deklaracjach politycznych jest element socjalny i propracowniczy. Niestety, w praktyce bywa inaczej. Niedawno Józef Niemiec – przedstawiciel „Solidarności” w Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych odkrył, że w toku negocjacji Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej, polski rząd postanowił, że część Karty, która dotyczy praw pracowniczych nie będzie w Polsce obowiązywała. Oznacza to, ni mniej ni więcej, tylko tyle, że polscy pracownicy nie będą mogli dochodzić swoich praw przed instytucjami europejskimi. Na dodatek oświadczenie to zbiega się z toczącą się kampanią wyborczą, w której deklaruje się podniosłe hasła socjalne. Uwagi te nie oznaczają, iż powinniśmy izolować się od toczącej się kampanii. Po prostu trzeba na nią wpływać i domagać się rzeczy oczywistych dla środowisk pracowniczych. W przeciwnym razie istnieje zagrożenie, że staniemy się kolejnym pasem transmisyjnym.

Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska