Pamięć
Waldemar Bartosz
Ćwierć wieku mija od pamiętnej nocy. Poprzedziły ją
wielomiesięczne przygotowania ówczesnych władz PRL-u. Świadczą o tym niektóre
decyzje o internowaniu wystawione w marcu 1981r., czyli
w czasie po tzw. wypadkach bydgoskich. O tych przygotowaniach świadczy także
centralizowanie władzy w rękach jednej osoby – gen. Jaruzelskiego. Stał się on,
bowiem jednocześnie pierwszym sekretarzem KC PZPR, dowódcą sił zbrojnych a
następnie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Pacyfikacja Wyższej Szkoły
Oficerskiej Straży Pożarnej wskazywała na rozwiązania siłowe. Każda władza
totalitarna nie toleruje, bowiem najmniejszej niezależności.
Dziesięciomilionowa „Solidarność” zwiastowała koniec rządów autorytarnych. Stąd
niechęć władzy do aprobowania takiej sytuacji.
W Regionie Świętokrzyskim, jak wszędzie, wyczuwało się stan
napięcia. Jednocześnie trwała normalna praca. W zakładach i w Zarządzie
Regionu. Jednym z przedsięwzięć podejmowanych przez Zarząd Regionu
Świętokrzyskiego NSZZ „Solidarność” było powołanie Uniwersytetu Robotniczego
dla działaczy związkowych. Powstał on na mocy porozumienia Zarządu Regionu
Świętokrzyskiego NSZZ „Solidarność” z kieleckim oddziałem Towarzystwa Wolnej
Wszechnicy Polskiej, którym wówczas kierował prof. Juliusz Braun. Pierwsze,
inauguracyjne posiedzenie Uniwersytetu rozpoczęło się 10 grudnia 1981r. w
ośrodku „Wierna” w Bocheńcu koło Małogoszcza.
Uczestniczyło w nim ponad osiemdziesięciu działaczy „Solidarności” z całego
Regionu, w tym władze związkowe szczebla regionalnego. Byli wykładowcy, m.in.
prof. Juliusz Braun, prof. Zdzisław Gawroński, aktorka teatrów krakowskich -
Maria Went-Przybylska, która deklamowała poezję C.K. Norwida. Ta pierwsza tura
wykładów miała się zakończyć w niedzielę 13 grudnia 1981r. W przeddzień – 12
grudnia, po całodziennym cyklu wykładów, przyszedł czas na wypoczynek. Wspólnie
z moim współlokatorem – Michałem Chałońskim
wysłuchaliśmy w Wolnej Europie informacji z obrad Komisji Krajowej NSZZ
„Solidarność” i po godzinie 2300 byliśmy gotowi do snu. Jednak nie
stało się tak, bowiem za chwilę w drzwiach pokoju pojawiło się kilkunastu
uzbrojonych milicjantów. Rozpoczęła się swoista ewakuacja wszystkich
mieszkańców między szpalerami umundurowanych i cywilnych funkcjonariuszy MO i
SB prosto do tzw. „suk”. Po załadowaniu samochody
odjechały w nieznanym dla nas kierunku. Byłem w znakomitym towarzystwie m.in.
prof. Juliusza Brauna, Marii Went-Przybylskiej, Stasia Pawłowskiego z Radoszyc,
Helenki Obary z Końskich, Michała Chałońskiego.
Domysły były różne. A to, że wywiozą w pola i zostawią, a to
że czeka nas „rozwałka”, a to że na Komendę Milicji odwiozą. Okazało
się, że dowieziono wszystkich na kieleckie Piaski – do więzienia. Tam już byli
niektórzy działacze „Solidarności”: Jurek Stępień, Olek Kania, Hieronim Lis.
Ten ostatni stwierdził, że drugi raz pozbawiono go wolności. Pierwszy raz w
czasie okupacji hitlerowskiej, kiedy był więźniem Oświęcimia. Tutaj pocztą
pantoflową dowiedzieliśmy się o stanie wojennym.
Piaski były tylko etapem. Później, od czerwca 1982 były inne
obozy: Załęże, Łupków, dla niektórych Uherce, a dla kobiet Gołdapia.
Jak się później okazało w ówczesnym województwie kieleckim internowano bądź
uwięziono ok. 500 osób. Rozpoczął się czas próby i
wielu nieszczęść, zarówno osobistych jak też dla kraju.
Pamięć o tamtych czasach i o jego ofiarach jest naszą
powinnością, zgodnie ze słowami wieszcza: „jeśli ja o
nich zapomnę, Ty Boże na niebie zapomnij o mnie”.
Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska