Jesień, zła pora dla Polaków

Waldemar Bartosz

 

Po Powstaniu Listopadowym tak pisał narodowy wieszcz. Ta pora roku właśnie się zaczęła. Zła, dlatego bo margrabia Wielkopolski zarządził bramkę do wojska. Zła, bo listopadowe powstanie z własnym Rządem Narodowym poległo. To wszystko prawda. Prawdą jest też, że Wielkopolski miał dobre intencje. Chciał zaoszczędzić polskiej krwi. Był, bowiem przekonany, że insurekcja zostanie utopiona w morzu krwi. Na jego motywację wielokrotnie powoływali się późniejsi politycy. Często nieuczciwie. Wielokrotnie rządcy PRL-u posługiwali się tym argumentem. Ostatecznie zrobił to generał Jaruzelski ogłaszając stan wojenny i powołując WRON. Również wówczas odezwało się echo tamtych wydarzeń. Słyszeliśmy wówczas o konieczności historycznej i obronie substancji biologicznej narodu. To z jednej strony. Z innej natomiast należy przywołać upadek Powstania Listopadowego. Był tragiczny, to owszem. Zaskutkował zsyłkami na Sybir i masową emigracją. Niewątpliwie było to nieszczęście. Porównywalne z późniejszym Powstaniem Warszawskim. W tym jednak krajobrazie po bitwie jawi się jasna perspektywa. Powstanie Listopadowe wykreowało Rząd Narodowy. Pierwszy rząd polski po utracie niepodległości. Echa tych decyzji znajdujemy po kolejnych stu latach. Państwo podziemne z okresu okupacji hitlerowsko-stalinowskiej było schedą tamtych doświadczeń. Świadczy to o tym, że doświadczenia historyczne nie żyją w izolacji. One się sumują. Spadkobiercą tamtych doświadczeń był Polski Sierpień 1980r. i NSZZ „Solidarność”. Wówczas również, choć w innych warunkach powstał „rząd dusz”. Dziesięć milionów Polaków tworzyło alternatywę rzeczywistości w stosunku do PRL-owskiej fasady. Ta bezkrwawa insurekcja przyniosła niepodległość. Trudną, to prawda. Widać to szczególnie tej jesieni, kiedy nie do końca wiadomo, kto jest kto? Tu partia powołująca się na solidarne państwo, tam znowu stronnictwo wyrosłe z ksobnych interesów. Wydaje się, że nie ma różnic. Że jest tylko walka o stołki. Taka jest dzisiejsza perspektywa. Jednak w dłuższym dystansie musimy wiedzieć, że z pozoru przegrane jesienie nie przesądzają jednoznacznie o przyszłości. Musimy to wiedzieć idąc do urn wyborczych.

Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska