Był jednym z nas

Kazimierz Pasternak

 

Bóg, Honor, Ojczyzna to dewiza i najwyższe wartości, którym nieustannie służył bestialsko zamordowany 22 lata temu Sługa Boży, ksiądz Jerzy Popieuszko. Był skromny i odważny. Żył w trudnym czasie szalejącego bezprawia, totalitaryzmu komunistycznego skierowanego przeciw człowiekowi, godności, niepodległości i prawdzie. Zdawał sobie doskonale sprawę z zagrożeń. Swoją kapłańską postawą i heroiczną służbą zdobył szerokie uznanie wśród mieszkańców Warszawy i całego kraju. Był młodym kapłanem, rezydującym w żoliborskiej parafii pod wezwaniem św. Stanisława Kostki, kiedy w gorące, pełne napięcia sierpniowe dni pamiętnego 1980 roku udał się na prośbę Prymasa Tysiąclecia do strajkujących hutników. Była niedziela. Załoga strajkującej Huty Warszawa oczekiwała na księdza i udział w niedzielnej mszy. Ksiądz Jerzy nigdy wcześniej nie był w kilkutysięcznym zakładzie pracy traktowanym najczęściej przez komunistów jako kuźnia ideologicznych kadr wiernych totalitarnej ideologii. Było to bez wątpienia olbrzymie przeżycie dla młodego kapłana. Widok tysięcy rozmodlonych hutników w fabrycznych ubraniach, ołtarz, kwiaty, wizerunki papieża i setki osób oczekujących w kolejce do konfesjonału wzbudziły w młodym kapłanie największy szacunek i uznanie. Ci ludzie postanowili podjąć walkę w obronie prawa do wolności i niepodległości. Nikt wtedy nie potrafił przewidzieć, czym zakończą się masowe protesty. Czy przypadkiem po raz kolejny nie poleje się niewinna krew ludzi otwarcie występujących przeciw totalitarnej władzy. Z istniejących zagrożeń zdawał sobie sprawę również obecny wśród hutników ks. Jerzy Popieuszko. Już od chwili pobytu na fabrycznym placu nawiązał z hutnikami serdeczne, przyjacielskie kontakty. Dowiedział się w rozmowach z nimi o ich dramatycznych często problemach i bezprawiu, które na co dzień musieli znosić na stanowiskach pracy. Postanowił im pomóc. Został z nimi na dobre i złe. Skromne mieszkanie księdza Jerzego na plebani żoliborskiego sanktuarium stało się miejscem spotkań, stanowiło, swoisty konfesjonał, poradnię, było świadkiem licznych nawróceń. Przychodzili tam wszyscy, którzy szukali pomocy. Szczególnie stało się to widoczne w ponure dni i noce stanu wojny z Narodem wywołanego bezprawnymi decyzjami komunistycznych notabli. Ksiądz Jerzy Popieuszko cierpiał z tego powodu na równi z każdym prześladowaniem. Postanowił pomagać wszystkim bez wyjątku. Był na salach sądowych gdzie skazywano bohaterów solidarnościowej Polski. Organizował msze za Ojczyznę, gdzie wołał o prawdę, sprawiedliwość Solidarność, i odrzucenie nienawiści wobec drugiego człowieka. Odwiedzał chorych, biednych zagubionych mieszkańców Warszawy i innych miejscowości. Na groźby, anonimy starał się nie reagować. Nawet bezpośrednio kierowane oskarżenia zapowiadające scenariusze uprowadzenia go, pobicia i morderstwa nie wpływały na wszystko to, czym żył, stawiając służbę wobec drugiego człowieka na pierwszym miejscu. Został bestialsko zamordowany przez oficerów MSW. Jego zmasakrowane ciało znaleziono po kilku dniach w zalewie wiślanym. Setki tysięcy ludzi z całego kraju wzięło udział w mszy pogrzebowej. Dla nas żyjących jest wzorem do naśladowania. Patronuje naszej Solidarności. Jest autorytetem, świętym kapłanem. Wszyscy, którzy szukają wzorów do naśladowania Ks. Jerzy Popieuszko jest takim autorytetem. Naśladując Jego krótkie życie, heroizm, stanowczość i na serio traktowaną służbę wobec drugiego człowieka, można uzyskać formacyjne szlify tak bardzo potrzebne wszystkim pełniącym funkcje związkowe, polityczne i samorządowe.

Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska