Za chlebem
Kazimierz Pasternak
Tysiące najczęściej, młodych, wykształconych, pracowitych
Polaków zmuszonych zostaje codziennie do poszukiwania desperacko pracy i chleba
na obczyźnie. To swego rodzaju paradoks, dramat i kolejna karta polskiej
emigracji. Wydawałoby się, że rządzący potrafią wyciągnąć wnioski z tej
najnowszej i nieco odległej historii. Mamy od kilku lat największe bezrobocie
wśród krajów unijnych. Słychać głównie przy okazji wyborczych kampanii
buńczucznie brzmiące zapewnienia o rozwiązaniu tego problemu, o ciągle
optymistycznych wskaźnikach wzrostu gospodarczego. Niestety, w żaden sposób ten
optymizm nie przenosi się na poprawę losu ludzi desperacko poszukujących pracy.
Pytanie - dlaczego? Co tak naprawdę przeszkadza w rozwiązaniu dramatycznie
wysokiego bezrobocia, które nas kompromituje i ośmiesza w opinii innych krajów?
Są dobrze sprawdzone wzorce realizowane z dobrym skutkiem w innych krajach.
Dlaczego nie korzystamy z doświadczeń innych? Chyba błędem było przeniesienie
głównej odpowiedzialności za bezrobocie z poziomu władzy państwowej do
samorządów. Rząd, Parlament czuje się w części usprawiedliwiony za stan
polskiej pracy i wysoki odsetek ludzi pozbawionych pracy lub zmuszonych do
zarabiania na chleb za wręcz głodowe wynagrodzenie w skrajnie trudnych
warunkach. Bezrobotny bez większego poparcia, znajomości, układów nie ma w
naszej rzeczywistości większych szans na zatrudnienie przy uwzględnieniu
minimalnych wymogów określonych w kodeksie pracy. Brakuje ofert pracy w
powiatowych urzędach pracy. Firmy, które coraz lepiej prosperują nie wykazują
zainteresowania zatrudnianiem nowych pracowników na umowę o pracę, bo są to
dodatkowe koszty, obciążenia na rzecz ZUS itp. Stosuje się
więc różne fortele zmuszające już zatrudnionych pracowników do większej
efektywności, poprawy jakości nie zważając często na respektowanie praw
pracownika do większego wynagrodzenia, wypoczynku, ochrony zdrowia czy czasu
pracy. Bezrobotnym od lat oferowane są różne szkolenia, po których najczęściej
nie ma szans na znalezienie pracy. Jeśli nie uda mu się wyjechać z kraju i
znaleźć tam pracy pozostaje mu podjąć każde nadarzające się zajęcie wbrew
przepisom, często „na czarno” licząc pokornie na skromne wynagrodzenie. Taki
los spotyka codziennie tysiące Polaków. Ma to negatywne skutki w sferze życia
polskich rodzin, wychowania dzieci i troski o zdrowie. Poważna skala depresji,
samobójstw, rozpadu rodzin to między innymi brak perspektyw znalezienia pracy
lub zatrudnienie w warunkach urągających ludzkiej godności.
Potrzebne są pilnie legislacyjno-gospodarcze i organizacyjne
działania, aby skutecznie przeciąć wstydliwy, polski dramat bezrobocia
skazujący tysiące ludzi na głód, życie na marginesie cywilizacyjnego rozwoju.
Rosnąca sfera popadających w ubóstwo Polaków to realne zagrożenie dla
demograficznego rozwoju kraju, to potencjalne konflikty, protesty
niekontrolowane, uliczne awantury. Nie da się na dłuższą metę sprowadzać
polskiego bezrobocia do optymistycznie brzmiących, co pewien czas, wskaźników i
gospodarczych sukcesów, jeśli nie jest to związane z radykalnym zmniejszeniem
liczby osób pozbawionych pracy.
Z perspektywy ostatnich lat bardzo dokładnie widać jak
chybione i demagogiczne były programowe zapewnienia kolejnych rządów
zakładających wyraźną poprawę sytuacji na rynku pracy. Ciekawe, czy ktoś
szczegółowo policzył ile za nietrafione eksperymenty walki z bezrobociem
zapłacił budżet państwa - czyli my wszyscy? Nie stać nas na tego rodzaju
eksperymenty nie dające nadziei na wyraźne złagodzenie
i docelowe rozwiązanie polskiego bezrobocia. Nie brakuje opinii, z których
można wysuwać wniosek sprowadzający się do celowego utrzymania wysokiego w
kraju wskaźnika bezrobocia tylko po to, aby strach przed utratą pracy był dla
pracowników wyznacznikiem ich kiepskich na ogół zarobków i zgody na warunki
często urągające ludzkiej godności.
Władze państwowe nie mogą czekać i udawać, że problem
bezrobocia cudownie sam się rozwiąże.
Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska