Etyczny parawan

Kazimierz Pasternak

 

Niezwykle modne stają się ostatnio wszelkie etyczne kodeksy, deklaracje i programy. Dotyczy to zarówno partii politycznych jak też organizacji pracodawców, kluczowych instytucji samorządowych, państwowych oraz zakładów pracy. Generalnie chodzi o ucywilizowanie międzyludzkich relacji, przypomnienie dobrych manier, naukę przysłowiowej „kindersztuby” tak bardzo ostatnio zdegradowanej, wypracowanie przyjaznej atmosfery i ludzkich, znośnych formuł postępowania przyjaznych otoczeniu. Powstaje pytanie czy tego rodzaju etyczne kodeksy cokolwiek poprawią w odbudowie chociażby klimatu naszej wspaniałej, międzyludzkiej, narodowej solidarności sprzed dwudziestu pięciu lat. Wtedy nikt nie myślał o etycznych kodeksach. Wystarczył „Dekalog” i solidarny opór przeciw totalitarnej władzy. Polacy po raz kolejny udowodnili, że doskonale znają etyczne prawidła i doskonale pojmują to wszystko, co stanowi o godności człowieka. W ślad za Ojcem Świętym Janem Pawłem II polscy robotnicy i bohaterowie solidarnej sprawy błyskawicznie rozróżnili dobro od zła, prawdę od fałszu, honor od podłości. Nikomu wówczas do głowy nie przychodziło, żeby w uczonych księgach wyszukiwać definicji prawdy i przyzwoitości tylko po to aby włączyć to do etycznego ABC. Etyczne batalie szczególnie porażająco mają się wszędzie tam gdzie łamane są elementarne prawa pracownicze, deptana ludzka godność. Kodeks etyki traktowany jest często w kategoriach mody, swego rodzaju hasła bądź usprawiedliwienia własnej podłości wobec innych. Jak ocenić debaty nad etycznym dokumentem w sytuacji kiedy pracodawca całymi miesiącami nie płaci wynagrodzeń w terminach, skazuje pracowników na niewolniczą pracę bez wypoczynku i minimalnych standardów bezpieczeństwa i higieny pracy, gdzie dominuje psychiczny terror i zastraszenie? Czy w tego rodzaju sytuacjach nawet najlepiej opracowany kodeks etyki czy inaczej nazwany dokument określający moralne zasady postępowania coś zmieni? Jest to mało prawdopodobne, wręcz niemożliwe. Nie potrzeba oficjalnych dokumentów etycznych żeby w środowisku pracy, partii politycznej czy szacownej instytucji szef szanował pracowników, zechciał z pracownikami rozmawiać, sprawiedliwie oceniać i dbać o prawidłowe relacje międzyludzkie. To samo można powiedzieć o średniej kadrze dozoru w miejscach pracy i samych pracownikach. Chamstwo w żadnej postaci nie powinno być w ludzkich zbiorowiskach tolerowane. A tak, niestety, jest coraz częściej. Do Zarządu Regionu zgłaszają się świadkowie i ofiary takich żenujących popisów swoich przełożonych. Dotyczy to także instytucji gdzie kodeksy etyki od wielu lat obowiązują, co nie przeszkadza w krzykliwy, wulgarny sposób prowadzić narady, spotkania i rozmowy z pracownikami. Nie jest też taki dokument skuteczną zaporą przeciw zwykłemu chamstwu wymierzonemu w drugiego człowieka. Szykany, dyskryminacja i podłość to efekt braku elementarnych zasad ludzkiej kultury. Jeśli kierownik urzędu, instytucji czy działacz polityczny uważa, że dopiero w kodeksie etyki wymusi na nim mówienie zwykłego „dzień dobry” czy „dziękuję” to się myli. Przecież obowiązują stosowne normy prawne najwyższej rangi, które strzegą godności człowieka, dóbr osobistych, zakazują stosowania szykan, zastraszania i różnorakich form upodlenia. Jak widać niewiele to pomaga. Nawet najbardziej wytrawni i odważni nie mają sił na dochodzenie swoich praw w instytucjach wymiaru sprawiedliwości. Często przegrywając w wydawałoby się oczywistych sprawach gdzie bardzo jasno określony jest przestępca. Sprawa batalii o ludzką godność i budowanie rzeczywistej atmosfery życzliwości wzajemnej i solidarności międzyludzkiej staje się coraz bardziej nagląca. W atmosferze strachu i wszechobecnej podłości nawet najlepsze etyczne kodeksy będą jedynie zbędnymi dokumentami. Co najwyżej można się będzie nimi pochwalić na konferencjach, podczas odczytów czy teoretycznych wywodów. Takie czasy już mieliśmy. Nasze krajowe rozwiązania prawne w przedmiocie prawa pracy były znakomicie od dziesiątków lat oceniane przez znawców problemu gromadzących się od czasu do czasu zarówno na krajowych jak też międzynarodowych konwencjach czy sympozjach. Dla człowieka pracy nie znaczy to wiele. Tę rzeczywistość zweryfikował Sierpień 1980r.

Powrót do strony: Tygodnik Solidarność Świętokrzyska