Solidarność Podbeskidzie Solidarność w spółce Mokate: ZWIĄZKOWE POCZĄTKI

Solidarność w spółce Mokate: ZWIĄZKOWE POCZĄTKI

Solidarność w spółce Mokate: ZWIĄZKOWE POCZĄTKI

Udostępnij na:

Istniejąca od ponad ćwierćwiecza spółka Mokate z Ustronia należy dziś do czołowych w Polsce producentów kawy i herbaty. To marka znana daleko poza granicami naszego kraju. Od niedawna w spółce tej działa „Solidarność” – związek zawodowy, szczycący się niezwykłą, 37-letnią historią i zasłużoną światową sławą. Mokate i „Solidarność” – co wyniknie z takiego związku? Pracownicy wierzą, że same dobre rzeczy…

– W spółce Mokate kilka razy próbowano założyć związki zawodowe. Zawsze kończyło się na próbach. Słyszałem już takie opinie, że Mokate jest i pozostanie niezdobytą przez związkowców twierdzą. Tym większe słowa uznania należą się osobom, które na przekór takim opiniom postanowiły założyć w tej spółce „Solidarność”, by mieć wpływ na sytuację zatrudnionych tam osób – mówi Czesław Chrapek, wieloletni szef skoczowskiego oddziału „Solidarności”. Podkreśla, że wspomagał osoby, które postanowiły założyć związek zawodowy w Mokate i szczerze im kibicował, ale to one wzięły na siebie główny ciężar pracy organizacyjnej i radzenia sobie z pojawiającymi się trudnościami.

Jednym z inicjatorów założenia związku zawodowego w Mokate była Anna Zientek, pracująca w tej ustrońskiej spółce od sześciu lat. – Już od dawna z koleżankami i kolegami myśleliśmy o tym, że warto, by powstał tu związek zawodowy. Różnie bywało z traktowaniem pracowników, a my chcieliśmy, by ludziom lepiej się pracowało, by byli doceniani, by mieli dobrą pracę i godną płacę. Sama wielokrotnie występowałam do przełożonych z konkretnymi propozycjami, dotyczącymi na przykład spraw socjalnych, ale wszystko na nic. Doszliśmy do wniosku, że bez związku zawodowego nic się nie da załatwić, nic się nie zmieni – relacjonuje Anna Zientek. Początkowo wszystko odbywało się w konspiracji – ludzie byli gotowi zaangażować się w tworzenie związku, ale obawiali się, by ich inicjatywa nie została stłumiona w zarodku. W czerwcu udało się zebrać 12-osobową grupę inicjatywną, która doprowadziła do rejestracji „Solidarności” w Mokate w podbeskidzkim rejestrze organizacji zakładowych pod numerem 713. Wkrótce o powstaniu związku poinformowano pracodawcę i przeprowadzono wybory do komisji zakładowej. Anna Zientek została wybrana przewodniczącą…

Na stronie internetowej spółki Mokate możemy znaleźć m.in. taką informację: „Tworzymy przyjazne miejsce pracy i środowisko, w którym pracownicy dobrze się czują i mogą w pełni rozwijać swój potencjał”. Młodym związkowcom chodzi dokładnie o to samo. Twierdzą jednak, że nie jest z tym najlepiej. – Chcemy, by nasza firma umożliwiała nam rozwój, by nagradzała dobrą pracę. Chcemy wkrótce rozpocząć rozmowy o funduszu socjalnym, którego u nas nie ma, o dodatkach stażowych, a przede wszystkim o naszych płacach. Warto wiedzieć, że zarobki części pracowników produkcyjnych – głównie pakowaczek – oscylują wokół najniższej płacy. To boli, tym bardziej, że wciąż słyszymy, że pracujemy w znakomitej, rozwijającej się i odnoszącej sukcesy firmie. Sądzimy, że choć cząstka tego sukcesu jest zasługą dobrej pracy załogi – mówi Anna Zientek.

Na początek związkowcy zdobyli regulaminy pracy i wynagradzania w spółce. W pierwszym z tych dokumentów przeczytali, że pracodawca zobowiązany jest „przeciwdziałać dyskryminacji w zatrudnieniu” między innymi ze względu na przynależność związkową. Ich odczucia są jednak inne – mówią o nakłanianiu ludzi do występowania z „Solidarności”, o oznakach – delikatnie mówiąc – niezadowolenia, z jakimi spotykają się działacze związkowi ze strony swych przełożonych. – To czasem wygląda tak, jakby nasi szefowie obrazili się na nas za to, że założyliśmy związek. Wciąż staramy się tłumaczyć, że nie chcemy działać przeciwko komukolwiek, ale na rzecz pracowników i dla dobra naszej firmy, bo to jest przecież nasze miejsce pracy – podkreśla Anna Zientek.

Na sygnały o antyzwiązkowych działaniach, do jakich może dochodzić w Mokate, zareagował Zarząd Regionu Podbeskidzie NSZZ „Solidarność”. „Nie ma i nie będzie zgody naszego związku zawodowego na takie działania ze strony pracodawcy. Przestrzegamy, że działania te są negatywnie odbierane przez załogę jako próba zastraszania pracowników i mogą doprowadzić do zaistnienia konfliktu w waszym zakładzie pracy” – czytamy w piśmie ZRP, skierowanym pod koniec lipca br. do prezesa zarządu spółki Mokate. W dokumencie tym zaznaczono, że wszelkie tego typu działania (na przykład przeprowadzanie indywidualnych rozmów z pracownikami i domaganie się od nich składania oświadczeń o nieprzystąpieniu do związku zawodowego) są złamaniem nie tylko wewnętrznego Regulaminu Pracy, ale też pogwałceniem zapisów kodeksu pracy i ustawy o związkach zawodowych. – Będziemy bacznie przyglądać się sytuacji w tej spółce i w przypadku, gdy stwierdzimy przypadki naruszania obowiązującego prawa, nie zawahamy się powiadomić instytucje powołane do przeciwdziałania takim nagannym praktykom – mówi szef podbeskidzkiej „Solidarności”, Marek Bogusz.

– Mamy nadzieję, że są to tylko przejściowe kłopoty i trudności, które szybko się skończą i będziemy mogli zacząć merytoryczne rozmowy z pracodawcą na najbardziej nurtujące nas tematy, a tych nie brakuje – mówi Anna Zientek. Dodaje, że jedna, bardzo ważna sprawa, już została zrealizowana: pracodawca wprowadził postulowane od dawna przez pracowników zmiany w stawkach wynagrodzeń, włączając w nie premie uznaniowe. Nie są to, co prawda, podwyżki, ale przynajmniej uporządkowanie systemu wynagradzania. Przedstawiciele zarządu spółki utrzymują, że jest to ich inicjatywa i dobra wola, ale zbieżność w czasie z pojawieniem się „Solidarności” jest zaskakująca…

W tej chwili związkowcy analizują otrzymane regulaminy. Dowiedzieli się z nich na przykład, że już od 2003 roku w zakładzie nie obowiązuje zakładowy fundusz świadczeń socjalnych. Tak zapisano w regulaminie wynagradzania, który „uzgodniono z pracownikiem wybranym przez załogę do reprezentowania jej interesów”. Okazało się, że tym „reprezentantem” jest jedna z brygadzistek. – Nawet nie wiedzieliśmy, że jest taki przedstawiciel. Zapewniam, że związki zawodowe będą lepiej reprezentowały interesy pracowników, całej załogi Mokate – zapewnia szefowa zakładowej „Solidarności”. Pracownicy chyba wierzą w te zapewnienia, bo do tej chwili do związku przystąpiło tam już ponad sto osób!

Udostępnij na: