„Solidarność” apeluje do rządu. Chce limitów dla osób w sklepach. „Maksymalnie 50 osób”
Alfred Bujara z „Solidarności” pisze list do minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marleny Maląg. Chce limitów osób, które przebywają w sklepie w jednym momencie. Związek opracował nawet specjalny algorytm. Ekspert komentuje: to dobry pomysł.
Przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ „Solidarność” wysłał apel do Marleny Maląg, szefowej resortu pracy. Prosi, by chronić zarówno pracowników handlu, jak i klientów sklepów. I apeluje, by jego pomysły zawrzeć w specustawie dot. walki z koronawirsuem. A zmiany byłyby spore.
Solidarność ma kilka propozycji. Proponuje między innymi limity klientów i dostawców przebywających w tym samym czasie w placówce. „Solidarność” opracowała tu specjalny algorytm:
– w placówkach małych do 5 klientów i dostawców
– w placówkach dyskontowych do 20 klientów i dostawców
– w placówkach wielkopowierzchniowych do 50 klientów i dostawców
Co na to eksperci? Robert Krzak komplementuje ten pomysł. – Warto chronić pracowników handlu, bo przecież gdyby się rozchorowali, to wszyscy mielibyśmy gigantyczny problem – mówi w rozmowie z money.pl.
Ekspert ds. sieci handlowych mówi też, że na podobne rozwiązania zdecydowano się między innymi we Włoszech. – Rząd wprowadził limit spotkań na 50 osób. Ale przecież wiadomo, że do marketu przyjdzie więcej osób niż 50 – zauważa. Dlatego zdaniem Krzaka, limity powinny zostać wprowadzone „jak najszybciej”.
To jednak nie wszystko. „S” chce, by wymiar czasu pracownika nie przekraczał 6 godzin na dobę i przeciętnie 30 godzin w tygodniu pracy. A to by najprawdopodobniej oznaczało jednocześnie skrócenie czasu pracy samych sklepów. Jednocześnie Solidarność chce, by pensja pracowników nie była uzależniona od tej zmian. W skrócie: czas pracy ma być krótszy, pensja ma pozostać bez zmian.
– Obniżenie wymiaru czasu pracy nie może skutkować pogorszeniem dotychczasowych warunków płacy – zaznacza jednak Alfred Bujara w liście. – Praca w godzinach nadliczbowych powinna być możliwa wyłącznie za zgodą pracownika – dodaje.
Ci pracownicy, którzy zajmują się natomiast „przyjmowaniem, rozładowywaniem i ekspozycją towaru” powinni natomiast mieć inny limit czasu pracy. Według „Solidarności” powinny to być maksymalnie 4 godziny na dobę.
Jak wyjaśnia Bujara w liście, nadzór nad liczbą klientów i dostawców powinno się powierzyć pracodawcy. – Organizacja pracy zatrudnionych powinna się odbywać w warunkach odmiennych niż do tej pory – dodaje w liście do szefowej MRPiPS Alfred Bujara, przypominając, że w placówkach handlowych pracuje obecnie ponad milion osób.
Żródło: www.money.pl