„Pieniądze to nie wszystko”. Szef więziennej „Solidarności” o tym jak zatrzymać odejścia z formacji
„Uposażenia uposażeniami, ale funkcjonariusze często mówią tak: zobaczymy jak się będzie pracować. Czyli nie do końca jest tak, że tylko wysokość uposażenia decyduje o tym, czy ktoś odchodzi na emeryturę czy nie” – mówi w rozmowie z InfoSecurity24.pl Andrzej Kołodziejski, przewodniczący Tymczasowej Rady Krajowej Sekcji Służby Więziennej NSZZ „Solidarność”. Jak dodaje, „pieniądze to nie wszystko” i „dla funkcjonariuszy liczy się też to w jakich warunkach pełnią służbę i to, jak bardzo są obciążeni codziennymi obowiązkami”.
Dominik Mikołajczyk: Rok 2020 upłynął pod znakiem pandemii koronawirusa. Jak ten czas wyglądał w Służbie Więziennej? Co było najtrudniejsze?
Andrzej Kołodziejski, przewodniczący Tymczasowej Rady Krajowej Sekcji Służby Więziennej NSZZ „Solidarność”: Najtrudniejszy był ten początek roku, a dokładnie marzec, kiedy epidemia zaczęła się rozprzestrzeniać dość szybko „na wolności”. Widać było, że np. pensjonariusze domów pomocy społecznej bardzo szybko zostali zainfekowani wirusem. Służba Więzienna musiała na to reagować. W marcu zamknięte zostały – jeżeli chodzi o widzenia i prace zewnętrzną – jednostki penitencjarne. W tym czasie funkcjonariusze zaczęli pełnić służbę w tzw. reżimie sanitarnym, czyli w maseczkach, rękawiczkach i z zachowaniem dystansu. Zakaz gromadzenia się w pomieszczeniach funkcjonuje zresztą do dziś. Wprowadzono system zmianowy w działach administracyjnych czy penitencjarnych. Więc naprawdę mówimy o sporym przeorganizowaniu więziennej rzeczywistości.
Drugą sprawą jest brak widzeń dla osadzonych. Jest to dla nich uciążliwe, a w związku z tym my mamy więcej obowiązków. Bo trzeba nasilić ten nadzór, badać nastroje. Jest to sytuacja bardzo newralgiczna dla jednostki. I chcę powiedzieć, że udało nam się to dość dobrze. Nie mieliśmy w Polsce do czynienia z przypadkami większych wystąpień czy buntów, a patrząc np. na Włochy wiemy, że reperkusje mogły być naprawdę poważne.
W styczniu 2021 roku w SW ruszyć miał kolejny program modernizacji, tak się jednak nie stało. Czy Pana zdaniem jego uruchomienie w tym roku jest jeszcze możliwe?
Jestem realistą. Pandemia pokrzyżowała całkowicie wszelkie plany, co widać choćby po obniżonych budżetach służb mundurowych. Myślę więc, że w tym roku nie ma co liczyć na to, że ta ustawa zostanie wprowadzona. Żałuję, bo dołożyliśmy do niej – jako „Solidarność” – swoją cegiełkę w postaci pakietu socjalnego Funkcjonariusz PRO, w którym chcieliśmy się skupić na warunkach pełnienia służby.
Skoro Pana zdaniem w tym roku nie ma szans na kontynuację programu modernizacji, to co stanie się z tym pakietem? Będziecie zabiegać o to, by został on jednak zrealizowany?
Zdecydowanie tak. Jestem przekonany, że spora część z tych rozwiązań o których mówimy może być zrealizowana ze środków własnych Służby Więziennej. Na ten cel pieniądze muszą się znaleźć. Patrząc na ostatnie lata, uposażenia funkcjonariuszy się poprawiły, ale niestety zakończona w ubiegłym roku modernizacja nie do końca dotykała kwestii socjalnych. Moim zdaniem to są sprawy, które często decydują o tym, czy funkcjonariusz odejdzie wcześniej na emeryturę czy nie. Niezwykle ważne jest to, jak się pracuje, to naprawdę determinuje podjęcie określonych decyzji. Trzeba pochylić się nad tymi sprawami i zacząć o nich poważnie rozmawiać.
Chciałem też powiedzieć, że sprawy, o których mówimy, nie wiążą się z jakimiś gigantycznymi kosztami. Jeżeli np. nie ma pokoju socjalnego czy tej toalety, o której już wiele razy mówiłem, to może trzeba zlikwidować jedną celę i z własnych środków te kwestie załatwić? Pytanie czy Centralny Zarząd Służby Więziennej i resort sprawiedliwości będą chciały odważnie podejść do tego tematu. Wydaje mi się, że nie rozmawiamy o kwotach, które powalą budżet SW na łopatki.
SW jako jedyna z służb mundurowych ma w tym roku budżet większy niż w poprzednim, choć nie doczekała się jego nowelizacji w roku 2020. Na co Pana zdaniem pozwolą te środki, a na co może zabraknąć pieniędzy?
Wydaje się, że sprawy modernizacji budowlanej jednostek, tak to nazwijmy, mogą w jakimś stopniu spowolnić. Myślę, że mogą też zostać ograniczone większe remonty i inwestycje. Pytanie czy na tyle, że niemożliwe staną się zmiany, o których mówiłem, czyli te dotyczące sfery socjalnej i tego, by poprawiać warunki pełnienia służby. To jednak jest pytanie, które adresować trzeba do CZSW.
Jestem jednak pewien, że sprawy podstawowe zostaną zabezpieczone. Proszę zwrócić uwagę, że w służbie jest jednak dość duża liczba wakatów, które – jak się okazuje – trochę ją ratują. Pieniądze z wakatów łatają często przysłowiowe dziury, trafiają tam, gdzie tych środków brakuje. Ale przyjdzie taki czas, że rządzący będą musieli dołożyć tych pieniędzy. Bo to jest pewien ciąg przyczynowo-skutkowy. Wakaty sprawiają, że funkcjonariusze są bardziej obciążeni służbą, a w efekcie tego, chcą szybciej odejść na emeryturę. Więc problem jest bardziej złożony niż mogłoby się wydawać.
Chciałbym też zwrócić uwagę, że w latach 2017-2020 została w SW przeprowadzona swoista reforma struktury – małe jednostki zostały zamknięte lub przekwalifikowane na oddziały zewnętrzne większych placówek. Z tego powodu też przecież powstały jakieś oszczędności, co zakładał zresztą program tych zmian. Więc pytanie, gdzie się podziały pieniądze jakich dzięki tej reformie nie wydano, też wydaje się zasadne.
Mówiąc o reorganizacji, chciałem wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy. W ostatnich latach status niektórych aresztów śledczych zrównano ze statusem oddziałów zewnętrznych. Powodem takich zmian, podobnie jak w przypadku innych, była m.in. racjonalizacja środków przeznaczanych na kadrę zarządzającą. Okazało się jednak, niestety, że w tych „zreorganizowanych” aresztach śledczych zlikwidowano stanowiska dowódców zmian. Poprosiliśmy kilka jednostek o dane dotyczące tego, jakie zadania mają dotychczas dowódcy, a dziś już zastępcy dowódcy zmiany w tych oddziałach zewnętrznych, które de facto dalej są aresztami śledczymi. Okazało się, po pierwsze, że wykonują oni realnie te same zadania, które wykonywali, z tą różnicą, że ich uposażenia są niższe i nie mogą mieć swoich zastępców. Oni naprawdę wykonują dalej tę samą pracę, mają taką samą odpowiedzialność. W najbliższych dniach zamierzam wystąpić do dyrektora generalnego z wnioskiem o przywrócenie stanowisk dowódców zmian dla tych funkcjonariuszy.
W SW, o czym Pan wspomniał, wciąż sporym problemem jest liczba wakatów, która generuje nadgodziny. Zgodnie z obowiązującymi przepisami mundurowi mogą odebrać je „w naturze” jako dni wolne, albo otrzymać w zamian za nie ekwiwalent finansowy. Które z tych rozwiązań jest częściej stosowane przez mundurowych?
W tej chwili dokładnie przyglądamy się tym zmianom, dzięki którym wprowadzono płatne nadgodziny. Nagle okazuje się bowiem, że utrzymując jakiś w miarę stały poziom wakatów, w SW liczba nadgodzin zaczęła radykalnie spadać, to bardzo ciekawe.
Ten rok to dobry czas na podsumowanie tego, czy płatne nadgodziny rozwiązały problem tych obciążeń na stanowiskach. Czy doszliśmy już do momentu, kiedy funkcjonariusz stawia się w służbie częściej, ponieważ za nadgodziny otrzyma ekwiwalent, czy jednak nadal jesteśmy w punkcie, w którym oddajemy te godziny „w naturze”. Funkcjonariusze, w przeważającej większości, woleliby otrzymywać ekwiwalent w zamian za wypracowane nadgodziny. Jednak, jeśli pan pyta o to, które z rozwiązań stosowane jest częściej, to zdecydowanie to drugie, a więc odbieranie dni wolnych. I to też chciałbym jasno powiedzieć, te dni „oddawane” są nie zawsze wtedy, kiedy funkcjonariuszowi są one potrzebne. Więc zmiany legislacyjne to jedno, a rzeczywistość czasem rządzi się swoimi prawami. Proszę pamiętać, że przed zmianami, nadgodziny także oddawano w postaci dni wolnych, jednak działo się to raczej w terminie, w którym funkcjonariusz chciał je odebrać.
Nowy rok przyniósł cięcia finansowe w całej administracji, które objawiają się m.in. niepowołaniem funduszy nagród. Te nie powstały też w SW. Czy w takim razie mundurowi mogą w ogóle liczyć na nagrody w tym roku? Z jakich środków będą one wypłacane?
I znowu wraca kwestia wakatów. Skąd pochodzić będą pieniądze na nagrody? Właśnie z tych wolnych etatów. Trudno powiedzieć jaki będzie poziom tych nagród i myślę, że funkcjonariuszy trzeba będzie zachęcać czymś innym, np. nagradzać krótkotrwałymi urlopami nagrodowymi. Nie ma za bardzo innych narzędzi, a brak funduszu nagrodowego na pewno nie wpłynie dobrze na nastroje w formacji. Wiadomo, że powoła czy koniec roku, to był zawsze ten czas, kiedy funkcjonariusze liczyli na jakieś gratyfikacje.
Niestety pandemia, tak jak już mówiłem, pokrzyżowała wiele planów, ale służby mundurowe są tak skonstruowane, że muszą sobie z tym dać radę. I my sobie z tym poradzimy w tym roku. Mamy jednak nadzieję, że to jest jednorazowa zmiana i że w 2022 roku ten fundusz nagród zostanie przywrócony, ponieważ on pozytywnie stymulował funkcjonariuszy do jeszcze większego zaangażowania w służbę.
Jeśli miałby Pan dziś wskazać największą bolączkę formacji, której jest Pan członkiem, to co by to było: wakaty, wysokość uposażeń czy np stan techniczny obiektów?
Warunki pełnienia służby – to dziś jest sprawa, którą trzeba się pilnie zająć i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Tak ogromne obciążenie, które dziś mają ci funkcjonariusze na pierwszej linii powoduje, że jeśli szybko nie dokonamy zmian, oni będą odchodzić z formacji w momencie, w którym zyskiwać będą uprawnienia emerytalne. Jeżeli Ministerstwo Sprawiedliwości i CZSW nie pochylą się nad tą kwestią, to sytuacja się nie zmieni, i ludzie będą odchodzić.
Wprowadzenie dodatku przedemerytalnego nie rozwiązało problemu. Co więcej, ci liniowi funkcjonariusze nie przyjęli tego rozwiązania z entuzjazmem. Bo jeśli weźmiemy pod uwagę, że uprawnionych do pobierania tego dodatku jest około 50 oddziałowych czy 50 wychowawców, a mamy 27 tys. funkcjonariuszy, to pokazuje to nam pewien obraz tego, że pierwsza linia nie jest miejscem, gdzie ten dodatek trafił. Trzeba dzisiaj myśleć o tym, jak przeorganizować tę pracę, jak znormalizować i zunifikować stanowiska oddziałowych czy wychowawców, by oni dalej chcieli pełnić służbę.
Proszę wziąć pod uwagę, że nie ma na przykład żadnej normalizacji, jeśli chodzi o grupy do nadzorowania przez oddziałowego. Są oddziały, gdzie oddziałowy ma 40 czy 60 osadzonych, a są takie, gdzie ma 140. To element, który powinien zostać ustandaryzowany. Funkcjonariusze są naprawdę w wielu jednostkach bardzo obciążeni. Będziemy rozmawiać z CZSW by tą sprawą jak najszybciej się zająć.
Uposażenia uposażeniami, ale funkcjonariusze często mówią tak: zobaczymy jak się będzie pracować. Czyli nie do końca jest tak, że tylko wysokość uposażenia decyduje o tym, czy ktoś odchodzi na emeryturę czy nie. Pieniądze to nie wszystko i proszę mi wierzyć, że dla funkcjonariuszy liczy się też to w jakich warunkach pełnią służbę i to jak bardzo są obciążeni codziennymi obowiązkami.
W Polsce trwa Narodowy Program Szczepień. Z jego lektury można wysnuć wniosek, że funkcjonariusze SW nie zostaną zaszczepienie w „Etapie 1” razem z policjantami, strażakami czy strażnikami granicznymi. Z czego Pana zdaniem wynika taka decyzja?
Minister Michał Woś jeszcze w grudniu zapewniał mnie, że funkcjonariusze SW będą w tej grupie i zostaną zaszczepieni razem z innymi mundurowymi. Potem okazało się, że z materiałów jakie udostępnił rząd wynika, iż funkcjonariusze SW nie są literalnie wymienieni w tym pierwszym etapie, w którym szczepieni mają być m.in. policjanci czy strażacy.
Myślę, że nie było to działanie intencjonalne i wynika z jakiegoś niedopatrzenia i zaniechania, które jednak powinno zostać naprawione. Mam nadzieję, że nikomu nie wydaje się, że nam koronawirus nie zagraża, bo jesteśmy zamknięci za murami. To nieprawda. Cały czas są przecież realizowane przyjęcia osadzonych czy transporty.
To – nazwijmy – przeoczenie zostało bardzo źle odebrane w naszych szeregach. Co więcej, okazuje się, że w etapie zerowym, w którym szczepiony jest personel medyczny, nie uwzględniono personelu na co dzień pełniącego służbę w więziennej służbie zdrowia. Z informacji jakie posiadam wynika, że to kierownicy ambulatoriów zabiegają w szpitalach węzłowych o to, by personel medyczny podległych im jednostek został zaszczepiony, bo odgórnie nie zostali oni „wciągnięci” na tę listę etapu zerowego. I to jest dla mnie naprawdę sytuacja zupełnie niezrozumiała.
Wśród funkcjonariuszy SW ruszyły już zapisy na szczepienia?
Ruszyły i sam się zapisałem w ubiegły piątek. Otrzymaliśmy do wypełnienia kwestionariusz, w którym deklarowaliśmy chęć zaszczepienia się przeciw Covid-19.
Niedawno MSWiA przygotowało projekt zmian dot. art. 15a ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym. Trafił on do konsultacji wewnątrz resortu spraw wewnętrznych i administracji. Resort sprawiedliwości zapewniał, że regulacje dotyczyć będą także mundurowych z SW. Czy w tej sprawie poczyniono jakieś dalsze kroki? Zostaliście poproszeni o opinię, odbyło się jakieś spotkanie w tej sprawie?
Nie odbyło się jeszcze żadne spotkanie w tej sprawie. Brałem natomiast udział w posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego, na którym obecni byli m.in. minister Woś i minister Wąsik. Podczas tego spotkania wszystkie centralne zgłosiły uwagi do projektu, a było ich sporo. Minister Wąsik zapowiedział, że zamierza złożyć ten projekt do KPRM by rozpocząć cały legislacyjny proces, jednak do dziś nie pojawił się on chyba na stronach Rządowego Centrum Legislacji. Być może trwają jeszcze jakieś międzyresortowe uzgodnienia, może wprowadzane są jakieś zmiany, bo muszę powiedzieć, że był on dość zaskoczony naszą krytyką. Mówiąc naszą, mam na myśli wszystkie służby mundurowe.
Ja ubolewam nad tym, że nad tą ustawą nie pracujemy w ramach Rady Dialogu Społecznego. Ta ustawa powinna zostać napisana wspólnie przez stronę społeczną i ministerstwo. W naszej ocenie projekt w takim kształcie, w jakim został przygotowany przez MSWiA, nie do końca odpowiada temu, czego oczekują funkcjonariusze.
„Prywatne telefony komórkowe w rękach pracowników i funkcjonariuszy Służby Więziennej na terenie aresztów śledczych czy zakładów karnych stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa jednostki penitencjarnej” – tłumaczył niedawno gen. SW Jacek Kitliński, w odpowiedzi na pytanie z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Jak to widzą funkcjonariusze?
Zakaz cały czas funkcjonuje, tylko nie dotyczy on wszystkich. Nie dotyczy rzecznika prasowego, kierownika działu i dyrektorów. Więc albo wszyscy przestajemy korzystać z telefonów, albo stwórzmy takie warunki by wszyscy mogli ich używać. Niestety zaufanie kierownictwa do funkcjonariuszy jest bardzo ograniczone, nad czym ubolewam. Być może gdyby każdy funkcjonariusz miał swoją szafkę socjalną, miejsce, gdzie może wykonać telefon i byłoby to określone jasno w jakiś wytycznych, wtedy nie rodziłoby to takich problemów. Pojawiła się argumentacja, że funkcjonariusz może stracić ten telefon i wpadnie on w ręce osadzonego. A czy kierownik, który chodzi z telefonem też może zgubić go na oddziale? Może. Każdy może zgubić. Powtórzę więc: albo zakaz dotyczy wszystkich, albo nie dotyczy on nikogo. Myślę, że czas wprowadzić jakieś jasne standardy i wytyczne korzystania z telefonu komórkowego. Jak ten stan rzeczy oceniają funkcjonariusze? Negatywnie. Każdy ma przecież prawo do tego, by w sytuacjach awaryjnych mieć kontakt np. z najbliższymi.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: www.infosecurity24.pl