16-09-2013


- Mamy dość lekceważenia…
Idzie, idzie Podbeskidzie!


W sobotę, 14 września w Warszawie odbyła się ogólnopolska manifestacja, zorganizowana przez "Solidarność". Takich tłumów w stolicy jeszcze nie było: blisko 200 tysięcy demonstrantów, w tym co najmniej dwa i pół tysiąca związkowców z Podbeskidzia. - To dowód wielkiej determinacji ludzi i sygnał ostrzegawczy dla rządzących - podkreśla Marcin Tyrna, przewodniczący podbeskidzkiej "Solidarności".

Ogólnopolskie Dni Protestu rozpoczęły się już w środę, 11 września. Od tego dnia wśród demonstrantów pod gmachami ministerstw i przed budynkiem sejmu nie brakowało przedstawicieli podbeskidzkiej "Solidarności". Manifestowali tam reprezentanci Sekcji Metalowców, przedstawiciele oświaty i służby zdrowia, a także związkowcy z Fiata Auto Poland i Miejskiego Zakładu Komunikacji w Bielsku-Białej. Kulminacja protestu była jednak w sobotę. Do Warszawy ze wszystkich zakątków Podbeskidzia pojechało ponad 50 wypełnionych autokarów, a także busy i samochody osobowe. - Większość stanowili ludzie młodzi, często nie pamiętający już sierpnia osiemdziesiątego roku, ale atmosfera tego protestu ma coś z tamtych czasów: poczucie wspólnoty, jedności, siły, a do tego przeświadczenie, że coś w tym kraju musi się zmienić, bo jest on coraz bardziej nie nasz - mówi Marcin Tyrna podkreślając, że nigdy dotąd Podbeskidzie nie wystawiło tak licznej rzeszy demonstrantów. - Ludzie mają dość lekceważenia. Chcą godnie żyć i godziwie zarabiać - tutaj, a nie w Irlandii czy u Niemca - mówi szef podbeskidzkiej "Solidarności".

Sobotnia demonstracja w Warszawie była kulminacyjnym punktem Ogólnopolskich Dni Protestu. Związkowcy nie wykluczają jednak kolejnych działań, jeśli władza nie rozpocznie autentycznego dialogu społecznego i zrezygnuje z godzących w pracowników zmian w ustawach. - Nie wykluczamy nawet strajku generalnego. Znakomita większość naszych związkowców w niedawnym referendum poparła tę formę nacisku na władze - mówi Marcin Tyrna.

<<< Wstecz