fot. pixabay.com
Pracownicy małych zakładów i instytucji coraz częściej zrzeszają się w „Solidarności” walcząc o podwyżki wynagrodzeń i poprawę warunków bhp. Tym samym łamią stereotyp, że związki zawodowe mają sens wyłączenie w dużych przedsiębiorstwach zatrudniających kilkaset lub kilka tysięcy osób. W małych zakładach i instytucjach też mogą być skuteczne.
Ksenia Ulanowicz-Sienkiel z Biura Promocji i Rozwoju Związku Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność” podkreśla, że wbrew pozorom pracownikom małych firm jest się łatwiej zorganizować, niż załogom dużych zakładów. Jedną z zalet jest tutaj fakt, że lepiej się znają i wypracowali między sobą pewne relacje. – Z tego względu osobom, które chciałyby założyć związek, łatwiej jest porozmawiać ze wszystkimi, bądź z większością zatrudnionych i przekonać ich do swoich racji – mówi Ksenia Ulanowicz-Sienkiel. Zaznacza, że pracownicy dużych przedsiębiorstw przeważnie są rozproszeni, pracują na zmiany w kilku halach, które często znajdują się w różnych miejscach. To oznacza, że dotarcie do nich z informacją o powstającej organizacji związkowej jest znacznie trudniejsze.
Pracownicy małych zakładów organizują się szybciej. Coraz częściej dochodzi też do sytuacji, w których w krótkim czasie do nowego związku zapisuje się zdecydowana większość załogi, co z kolei przekłada się na większą siłę nacisku na pracodawcę. Ponadto w małych zakładach pracy zwykle działa jedna organizacja związkowa. Pracownicy są najbardziej skuteczni, gdy nie są rozproszeni w kilku związkach.
O korzyściach płynących ze zorganizowania się przekonali się już m.in. pracownicy Żłobka Miejskiego w Siemianowicach Śląskich. W styczniu załoga placówki po raz pierwszy otrzymała znaczące podwyżki wynagrodzeń. Było to średnio 500 zł brutto na osobę. Pracownicy żłobka są przekonani, że gdyby wcześniej nie pokazali swojej determinacji i nie zorganizowali się w „Solidarności”, tych podwyżek by nie było. Rozmowy z władzami miasta na temat wzrostu wynagrodzeń nabrały tempa właśnie po założeniu związku, czyli w październiku zeszłego roku. Nie bez znaczenia był także fakt, że do „S” zapisało się 32 spośród 40 pracowników placówki, czyli tzw. uzwiązkowienie osiągnęło imponujący poziom 80 proc.
Inna nieduża firma, w której przedstawiciele „Solidarności” systematycznie podpisują z pracodawcą porozumienia, to spółka Cobra Europe w Piekarach Śląskich. Zakład produkuje taśmociągi i przenośniki na potrzeby górnictwa i hutnictwa. Zatrudnia ok. 120 pracowników. Do „Solidarności”, która powstała w tej firmie półtora roku temu, należy 89 osób, czyli 75 proc. pracowników. Dzięki staraniom związkowców płace w zakładzie wzrosły już w sumie o 900 zł brutto, a w zeszłym roku przed Świętami Bożego Narodzenia pracownicy otrzymali nagrodę w wysokości 600 zł brutto. Z kolei w kwietniu tego roku zaczęła obowiązywać miesięczna premia regulaminowa wynosząca średnio 400 zł brutto na pracownika.
Do „Solidarności” należy już także większość pracowników firmy ZOWER w Czerwionce-Leszczynach, która zatrudnia ok. 50 osób. Pracownicy tej spółki zorganizowali się w listopadzie zeszłego roku, a w połowie marca podpisali z pracodawcą pierwsze porozumienie. Dotyczyło ono m.in. wypłaty jednorazowej premii inflacyjnej. Wcześniej trudno im było skłonić przedstawicieli zarządu do negocjacji. Rozmowy dotyczące poprawy warunków pracy odbywały się za pośrednictwem przedstawiciela załogi, ale niewiele z nich wynikało. – To pokazuje, że w małych firmach związki też są bardzo potrzebne i warto się zrzeszać – zaznacza Ksenia Ulanowicz-Sienkiel.
źródło: www.solidarnosckatowice.pl