Przejdź do treści Wyszukiwarka

„Nie zamiatajcie naszych problemów pod dywan”. Pracownicy MPO protestowali w Warszawie

  • środa, 07 Grudnia 2022
  • Branże
  • Autor: Admin

fot. M. Żegliński


fot. M. Żegliński

– W dobie kryzysu powinno się myśleć o tych, którzy najmniej zarabiają, a nie osobach, którzy są u nas jak spadochroniarze. To, co się dzieje teraz w firmie jest dla nas nie do zaakceptowania – mówi Waldemar Wolski, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „S” w MPO. Przedstawiciele pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania m. st. Warszawy zrzeszeni w związkach zawodowych działających w spółce pikietowali w środę, 7 grudnia przed warszawskim Ratuszem.
Do pikietujących wyszedł Tomasz Bratek, zastępca prezydenta m.st. Warszawy.
– Prezydent w odpowiedzi na Państwa pismo, które skierowaliście do Ratusza, zlecił odpowiednie czynności nadzorcze w ramach swoich uprawnień właścicielskich tak, aby sprawdzić okoliczności, które państwo podnosicie. Chciałbym zapewnić, że m.st. Warszawa dokłada wszelkiej staranności i podejmuje wszelkie kroki tak, aby spółka miejska, jaką jest MPO, była podstawą silnego i skutecznego systemu zarządzania odpadami w mieście. Do tego potrzebne są oczywiście inwestycje, ale te inwestycje w oparciu o MPO, jak państwo doskonale wiecie, są dzisiaj przeprowadzane. Co prawda, zewnętrzne podmioty nie ułatwiają nam tego, ale chcemy, aby Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, w ramach In-house’u, o który się bardzo mocno staramy (KIO niestety odmówiło nam tego, ale walczymy w sądzie dalej) było podstawą systemu gospodarki zamkniętej odpadami, tak abyśmy mogli zbudować silne przedsiębiorstwo z dobrymi wynagrodzeniami dla państwa, z godnymi warunkami płacy i pracy – mówił do pikietujących.
Wiceprezydent zapewniał, że wszystkie okoliczności opisane przez związkowców w piśmie do prezydenta Trzaskowskiego zostaną sprawdzone w trybie nadzoru.
Mówił także o tym, że oszczędności dotykają nie tylko pracowników liniowych.
– Będzie starali się doprowadzić do takiej sytuacji finansowej, która pozwoli nam na uregulowanie całościowe i doszusowanie do sytuacji, którą dzisiaj mamy.
Wiceprezydent zapewnił, że po czynnościach, które obecnie prowadzi miasto, będą prowadzone dalsze rozmowy z przedstawicielami pracowników.
„Będziemy się przypominać”
Związkowcy wskazywali jednak, że tempo działań Ratusza jest zbyt wolne. Przekonywali też, że do spółki trzeba ściągnąć odpowiednich fachowców, którzy zajmą się poprawą jej rentowności.
– W dobie kryzysu powinno się myśleć o tych, którzy najmniej zarabiają, a nie osobach, którzy są u nas jak spadochroniarze. To, co się dzieje teraz w firmie jest dla nas nie do zaakceptowania – apelował do wiceprezydenta Warszawy Waldemar Wolski, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „S” w MPO.
Protestujący przez około godzinę pikietowali przed Ratuszem. Waldemar Wolski mówił do zgromadzonych:
– 13 lipca byliśmy tu, żeby wyrazić swoje niezadowolenie w związku z tym, co się dzieje w spółce. Pod koniec lipca spotkaliśmy się z prezydentem Trzaskowskim, przekazaliśmy mu informacje o tym naszym niezadowoleniu. Przekazaliśmy cztery rzeczy: przede wszystkim wynagrodzenia, które w tym samym dniu, w którym była pikieta, podniesiono o 500 zł brutto, co i tak nie pokryło tych różnic płacowych, jakie są na rynku warszawskim. Zarabiamy mniej niż rynek warszawski oferuje – przekonywał Wolski.  – Druga sprawa to była kwestia bezpieczeństwa, tu chodzi głównie o załogi odbierające odpady z nieruchomości jak i bezpieczeństwo w bazach. Trzecia rzecz to kolesiostwo w spółce. Czwarta – to ewentualne, podkreślam, ewentualne nieprawidłowości dotyczące przede wszystkim przetargu. Pan prezydent obiecał, że dwoma pierwszymi sprawami zajmie się od razu, a do dwoma ostatnimi zajmie się komisja wewnętrzna do sprawdzenia, jak faktycznie to wygląda – mówił Wolski.
Jak przekonywał, pracownicy MPO czekali trzy miesiące na to, żeby ktoś ich poinformował, co się w tej kwestii dzieje. – Jest następna pikieta, jest następna odpowiedź pana prezydenta. Czytam tą odpowiedź po raz kolejny i ręce opadają. Jesteśmy panie prezydencie zawiedzeni tą odpowiedzią. To jest nic innego, jak zamiatanie problemu pod dywan. Dlatego jeszcze raz mówimy: niech Pan pozabiera polityków i ich znajomych z naszej spółki! Nasza spółka nie jest miejscem dla spadochroniarzy! My potrzebujemy menadżera, kogoś, kto się zna, przeprowadzi restrukturyzację spółki i przygotuje ją do przetargów – apelował Waldemar Wolski.
Przekonywał, że pracownicy odchodzą do innych firm w poszukiwaniu lepszych zarobków.
– Ten problem można rozwiązać tylko w jeden sposób – podnieść płace do poziomu rynkowego. Dlaczego my mamy mniej zarabiać? My pracujemy i chcemy zarabiać godziwie, tak żeby od pierwszego do pierwszego nam starczało na podstawowe rzeczy – mówił. I dodał: – Jeżeli będzie trzeba, będziemy przychodzić tutaj co parę tygodni i przypominać się. Część pracowników już traci cierpliwość. My nie chcemy strajkować, nie chcemy mieszkańcom Warszawy robić problemów w postaci nie odbierania odpadów. Ale jeżeli na odpowiedź na nasze postulaty będziemy czekać miesiącami, to niestety trzeba się z tym liczyć.
Waldemar Wolski wyraził nadzieję, że na początku przyszłego roku przedstawiciele pracowników w MPO spotkają się z władzami miasta i będą mogli spokojnie porozmawiać o postulatach.
www.tysol.pl