fot.Getty Images
W Katarze, państwie gospodarzu przyszłorocznych mistrzostwa świata, notorycznie łamane są prawa człowieka. Szacuje się, że odkąd kraj wyjednał od FIFA prawo do organizacji mundialu, zginęło tam 6,5 tys. migrantów, którzy pracowali w skandalicznych warunkach.
Przez lata obowiązywał w Katarze tzw. system kafala, który dawał pracodawcom niemal całkowitą władzę nad pracownikami -migrantami. Nie mogli bez zgody swojego sponsora ani opuścić kraju, ani zmienić pracodawcy. O ile ten prawie niewolniczy system pod wpływem MOP i MKZZ ulega złagodzeniu, same warunki pracy nadal są dramatyczne.
W ostatnich dniach sporo mówi się w mediach o łamaniu praw człowieka w Katarze ze względu na protesty kilku reprezentacji narodowych na starcie kwalifikacji do MŚ. Norwegowie wyszli na mecze z Gibraltarem i Turcją w koszulkach z napisami „Prawa człowieka – na boisku i poza nim”, a w ich ślady poszli Niemcy, Holendrzy i Duńczycy. Kilka klubów z norweskiej ekstraklasy otwarcie nawołuje do bojkotu mundialu.
-Protesty Norwegów czy Niemców uważam za zasadne. Zawsze powinniśmy wspierać działania, mające na celu upomnienie się o prawa człowieka. Musimy zająć zdecydowane stanowisko. Przecież kadra reprezentuje nas w całej Europie. Podobne akcje postrzegam jako sygnał ostrzegawczy dla polityków – wskazuje Andrzej Strejlau, były selekcjoner polskiej reprezentacji.
– Przy przygotowaniu wielkiej imprezy sportowej nie może ginąć tyle osób. To rzecz tragiczna i pokazująca, że w Katarze nie ma dla pracowników odpowiednich zabezpieczeń w razie nagłych wypadków. Nie ulega żadnej wątpliwości, że w tej sytuacji winę ponosi również FIFA- dodaje Strejlau.
O ocenę tej sytuacji poprosiliśmy wybitnego znawcę prawa pracy a jednocześnie za młodu aktywnego piłkarza – dr hab. Łukasza Pisarczyka, profesora Uniwersytetu Warszawskiego. Poniżej jego komentarz.
„Nie ulega też wątpliwości, że prawa człowieka są w istotny sposób naruszane w różnych częściach światach. Dotyczy to wolności i praw pierwszej generacji, ale również (a może nawet tym bardziej) praw socjalnych. Często trudno jest znaleźć środki, które pozwoliłyby skutecznie walczyć z tymi naruszeniami. Nie może więc dziwić, że osoby, które nie godzą się z takim stanem rzeczy, szukają różnych sposobów zwrócenia uwagi na problem łamania praw człowieka. Takim sposobem są między innymi działania podejmowane podczas imprez sportowych. Dodatkowo można to uzasadniać tym, że sport w sposób szczególny opiera się na wartościach istotnych z punktu widzenia systemu praw człowieka.
Z jednej strony, niewątpliwie sport ma swoją specyfiką, a jego istotą powinna pozostawać rywalizacja. Działania niezwiązane bezpośrednio ze sportem mogą tę rywalizację przesłaniać, być źródłem dodatkowych napięć czy nawet mogą prowadzić do zerwania kontaktów sportowych. Z drugiej strony, nie da się oddzielić sportu od innych sfer życia. Sportowiec to człowiek, który ma prawo do wyrażania swoich poglądów. Co więcej, arena sportowa może być tym miejscem, gdzie protest przeciwko prawom człowieka będzie najbardziej widoczny, a przez to również skuteczny. Nie wydaje mi się aby sama rywalizacja (choć jako były sportowiec i kibic jestem jej wielkim fanem) była ważniejsza od obrony wolności i praw, które powinny tworzyć fundament całego systemu społecznego i prawnego. Unikanie czy wręcz eliminowanie jakichkolwiek form krytyki jest trudno zaakceptować czy uzasadnić, o ile krytyka ta jest rzeczywiście wymierzona w systemy łamiące podstawowe wolności i prawa.
Piłka nożna jest jedna z najpopularniejszych dziedzin sportu. Ale obecnie to też jest zawód, taki jak każdy inny, choć czasem zdecydowanie lepiej płatny. Piłkarze mają swoje związki zawodowe (niestety nie w Polsce), podpisują porozumienia zbiorowe, mają prawo demonstrować swoją solidarność z innymi pracownikami. A jednocześnie, publiczny przekaz ich poglądów ma wielkie znaczenie. Dlatego wciąż liczymy, że polscy piłkarze też dołączą do grona obrońców praw pracowniczych.
bs