W Brukseli rozpoczęły się 20 listopada negocjacje partnerów społecznych mające doprowadzić do podpisania paktu dla dialogu społecznego.
Rozmowy są reakcją na ubiegłoroczne załamanie się europejskich negocjacji ws. telepracy i prawa do odłączenia się we wrześniu 2023 r. W finalnej fazie, po uzgodnieniu najważniejszych szczegółów porozumienia konfederacja BusinessEurope, największa organizacja pracodawców unijnych wycofała się z jego podpisania, na skutek weta kilku swoich krajowych organizacji członkowskich. W odpowiedzi na to, Europejska Konfederacja Związków Zawodowych uznała, że bez zasadniczych zmian w statucie BusinessEurope nie jest możliwe prowadzenie jakichkolwiek efektywnych negocjacji w ramach mechanizmu europejskiego dialogu społecznego (EDS). Spowodowało to długotrwały kryzys w ponadsektorowym dialogu społecznym na poziomie UE. Wreszcie, ponieważ BusinessEurope uelastyczniła zapisy swojego statutu, postanowiono powrócić do bezpośrednich rozmów, poczynając od doprecyzowania zasad współpracy europejskich organizacji pracodawców i związków zawodowych (także z Komisją Europejską), poprzez uzgodnienie unijnego paktu dla dialogu społecznego. W kolejnym etapie, do rozmów włączona zostanie Komisja Europejska tak aby pakt miał charakter trójstronny.
– To jest w zasadzie próba ustalenia pewnych kwestii proceduralnych, a więc np. zasad monitorowania jakości dialogu społecznego w różnych jego aspektach czy ustanowienia funkcji specjalnego rzecznika dialogu społecznego na poziomie UE – wyjaśnia Sławomir Adamczyk, członek Komitetu Dialogu Społecznego UE i reprezentant polskich związków w zespole negocjacyjnym. – Jednakże trudno nie zauważyć, że pracodawcy próbują „przemycić” przy tej okazji zapisy dotyczące promowania dialogu na rzecz konkurencyjności. My z kolei chcemy jasnego określenia odpowiedzialności organizacji europejskich za działania krajowych partnerów społecznych w celu wdrażania porozumień autonomicznych zawieranych w ramach EDS. Tak więc dyskusja może być burzliwa – dodaje ekspert.
bb, k