Przejdź do treści Wyszukiwarka

Propozycja podwyżek w budżetówce poniżej oczekiwań pracowników

  • czwartek, 01 Sierpnia 2024
  • Branże
  • Autor: Admin


Zaproponowana przez rząd waloryzacja wynagrodzeń w sferze budżetowej w 2025 roku wynosząca 4,1 proc. nie satysfakcjonuje strony związkowej. „Solidarność” domaga się podwyżek na poziomie 15 proc. i zapowiada, że jesienią wyjdzie na ulice.

– 4,1 proc. podwyżki zapowiedział rząd w czerwcu. Po ostatnim posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego, które odbyło się 15 lipca, pojawiła się informacja, że być może wzrost wynagrodzeń sięgnie nawet 7,9 proc., ale nie została ona oficjalnie potwierdzona. Czekamy na konkrety, ale bez względu na to, czy to będzie 4,1 proc, czy 7,9 proc., będziemy walczyć o więcej – mówi Edyta Odyjas, wiceprzewodnicząca śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” i szefowa sądowniczej „S”.

Związkowcy domagają się podwyżek na poziomie 15 proc. – Oczywiście cieszymy się ze wszystkich środków kierowanych do pracowników sfery budżetowej, ale nasze pensje były zamrożone przez osiem lat. Ta posucha trwała od roku 2008 do roku 2015 roku. W jej efekcie pracownicy budżetówki stali się jednymi z najgorzej opłacanych – dodaje przewodnicząca.

W tym roku wynagrodzenia w sferze budżetowej wzrosły o 20 proc., ale waloryzacja na tym poziomie nie wystarczyła, by nadrobić wieloletnie zaniedbania. – Sposób podziału środków sprawił, że największe podwyżki otrzymały osoby zatrudnione na najwyższych stawkach. To tylko pogłębiło dysproporcje między nimi a większością pozostałychpracowników budżetówki, których miesięczne pensje są zbliżone do poziomu płacy minimalnej lub niewiele wyższe – zaznacza.

Ze względu na niskie wynagrodzenia młodzi ludzie nie są zainteresowani pracą w budżetówce. Rotacja jest bardzo duża, nowi pracownicy przychodzą, zaczynają się uczyć, ale niewielu z nich chce zostać na dłużej. Jedni rezygnują już po kilku dniach, inni po kilku tygodniach czy miesiącach. Spora część zostaje tylko po to, by zdobyć doświadczenie i uciec do sektora prywatnego, gdzie zarobki są wyższe. To nie pozostaje bez wpływu na poziom usług publicznych. – Należy zrobić wszystko, by praca w budżetówce stała się stabilna, bo silne państwo oznacza silne instytucje, tyle tylko, że bez dobrze opłaconych pracowników nie da się go zbudować – mówi Edyta Odyjas.

W jej ocenie do podwyżek płac w sferze budżetowej rządzący powinni podejść w bardziej przemyślany sposób, wprowadzając zmiany systemowe. Coroczne waloryzacje wynagrodzeń, choć istotne i potrzebne, nie wystarczą. Jednym z rozwiązań, obok podwyżek procentowych, mogłyby być podwyżki kwotowe, które powinny zostać uwzględnione w planie budżetu na przyszły rok. – Przy wzroście wynagrodzeń o wskaźnik waloryzacji ci, którzy zarabiają mało, dostają mniejsze podwyżki, a ci, którzy zarabiają więcej, dostają większe, co z kolei powiększa dysproporcje. Dlaczego nie przyjrzeć się dokładanie systemom wynagradzania obowiązującym w poszczególnych instytucjach i nie przyznać części pracowników podwyżek kwotowych? – pyta przewodnicząca.

Ponadto „Solidarność” od wielu lat wskazuje, że zarobki w sferze budżetowej powinny zostać ujednolicone. Obecnie zapisy dotyczące wynagrodzeń w budżetówce znajdują się w kilkudziesięciu różnych aktach prawnych, co wprowadza chaos. Niestety kolejne rządy nie robią nic, by tę kwestię uporządkować i uprościć.

www.solidarnosckatowice.pl