„Paweł Kawęcki, członek NSZZ «Solidarność» w Centrum Interwencji Kryzysowej w Lublinie, podczas jednego z dyżurów nie został poinformowany o spóźnieniu się do pracy jego zmiennika. Nikt z przełożonych nie przekazał mu także, komu powierzyć obowiązki kierownika zmiany. W takiej sytuacji nie opuścił stanowiska pracy aż do pojawienia się zmiennika, czyli został ponad godzinę po swoim dyżurze” – czytamy na stronie internetowej Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność”.
Jak przekazują związkowcy, w zamian za to został ukarany karą porządkową za pozostawanie w pracy po godzinach, brak szacunku dla przełożonego i współpracownika. Dziś czeka na termin rozprawy w sądzie.
„Zmiennik dotarł do CIK po ponad godzinie, w międzyczasie konieczna była interwencja, polegająca na unieruchomieniu człowieka. Kierownik Ośrodka stwierdził, że pana Pawła nie powinno być w tym momencie w pracy. Związkowiec opuścił ośrodek, a w kolejnych dniach od dyrektora dowiedział się, że zostaje na niego nałożona kara porządkowa” – czytamy na stronie Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „S”.
Sprawę rozstrzygnie sąd
Związkowcy przekazują, że pan Paweł odwołał się od tej decyzji, ale dyrektor podtrzymał w mocy karę. „Dlatego dziś nasz kolega czeka na sprawę sądową, by udowodnić, że jego odpowiedzialne działanie miało na celu zapewnienie bezpieczeństwa w placówce, a za to chyba nie powinno się karać pracowników” – czytamy. W działaniach wspierają go prawnicy z Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność”.
Źródło: NSZZ „S” Region Środkowo-Wschodni NSZZ „S” / tysol.pl