Wzrost wynagrodzeń w szeroko pojętej sferze budżetowej i administracji samorządowej nie „nadąża” za podwyżkami płacy minimalnej. W efekcie zarobki w urzędach, w sądach, czy w straży pożarnej z roku na rok ulegają spłaszczeniu. Doświadczony pracownik z wieloletnim stażem zarabia już niewiele więcej od nowo zatrudnionej osoby.
W praktyce wygląda to tak. Osoba, która rozpoczyna pracę w Urzędzie Miejskim w Jaworznie, na starcie dostaje 4000 zł brutto. Zaś stawka zasadnicza inspektora, czyli osoby zatrudnionej na jednym z najwyższych stanowisk, to 4400 zł brutto. W przyszłym roku, gdy płaca minimalna zostanie podniesiona do 4300 zł brutto, trzeba będzie podwyższyć wynagrodzenia ponad 200 pracownikom urzędu. Wszyscy będą zarabiać mniej więcej tyle samo. – Tyle lat walczyliśmy o podwyżki, a teraz polityka płacowa została zaburzona. Podwyżka płacy minimalnej nie skutkuje podwyżkami dla pozostałych pracowników – mówi Halina Jamroz, wiceprzewodnicząca Regionalnej Sekcji Pracowników Samorządowych NSZZ „Solidarność” i szefowa związku w jaworznickim magistracie.
Stawki zasadnicze pracowników rozpoczynających pracę w sądach i prokuraturze wahają się od 3600 zł brutto do 3900 zł brutto. Doświadczeni pracownicy mają podstawy niewiele wyższe. Edyta Odyjas, wiceprzewodnicząca śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” i przewodnicząca „S” pracowników sądów i prokuratury podkreśla, że o poziomie wynagrodzeń w poszczególnych sądach i prokuraturach decydują pracodawcy na podstawie „widełek” określonych w przepisach. – Mają sporą dowolność w tym zakresie, co prowadzi do chaosu. Zarobki doświadczonych pracowników i świeżo zatrudnionych niewiele się różnią – mówi.
To nie jedyna przyczyna zrównywania wynagrodzeń. Płace w sferze budżetowej przez osiem lat stały w miejscu, a po ich odmrożeniu wskaźnik waloryzacji był zbyt niski. Pierwsze pieniądze na podwyżki pojawiły się dopiero w 2016 roku. – Od tego czasu zrobiliśmy bardzo dużo, żeby uporządkować kwestię wynagrodzeń, ale nie jesteśmy w stanie zapewnić pracownikom awansów i wyższych zarobków, bo brakuje środków – dodaje. Skutkiem takiej polityki płacowej jest odpływ pracowników. – Miejsca pracy w sądownictwie i prokuraturze nie są atrakcyjne na rynku. Młody człowiek zaczyna pracę, uświadamia sobie, jak dużo się od niego wymaga, zaczyna widzieć, że ma niewielkie możliwości awansu finansowego i bardzo szybko rezygnuje. Na jego miejsce przychodzi kolejny – mówi Edyta Odyjas.
Z problemem spłaszczania wynagrodzeń mierzą się też jednostki Państwowej Straży Pożarnej. Zarobki dowódców zmian niewiele się już różnią od wynagrodzeń dowódców niższego szczebla, tyle tylko, że ci pierwsi ponoszą znacznie większą odpowiedzialność. Dowodzą całą zmianą zabezpieczającą dane miasto lub jego część. – Niektórzy z nich są skłonni zrezygnować z tej niewielkiej gratyfikacji finansowej na rzecz pozbawienia ich odpowiedzialności. Wymaga się od nich bardzo dużo, ale w ślad z tymi oczekiwaniami nie idą zarobki – mówi Adam Rogoza, przewodniczący Międzyregionalnej Śląskiej Sekcji Pożarnictwa NSZZ „Solidarność”. – Wynagrodzenia nowo zatrudnionych funkcjonariuszy są zbliżone do zarobków osób, które mają dłuższy staż, co zniechęca ludzi do starania się o awans. Gratyfikacja wynosząca np. 100 zł brutto nie motywuje – dodaje.
Do pracy w straży pożarnej jest coraz mniej chętnych. Brakuje specjalistów, m.in. informatyków, chemików i kierowców. – Ciężko zatrudnić doświadczonych kierowców, bo w firmach prywatnych czekają na nich znacznie lepsze zarobki. W dodatku kierowca musi też być strażakiem. W efekcie zdarza się, że warte miliony złotych wozy bojowe powierza się mało doświadczonym osobom – mówi przewodniczący MŚSP.
Związkowcy alarmują, że jeżeli wskaźnik przyszłorocznych podwyżek w sferze budżetowej nie zostanie zwiększony z planowanych 6,6 proc. do co najmniej 20 proc., to nic się nie zmieni.
www.solidarnosckatowice.pl