Ludzie uwierzyli, że mają siłę
Ludzie uwierzyli, że mają siłę i mogą wiele zmienić. Pracownicy czekali na informacje wolne od propagandy. Domagano się m.in. zniesienia cenzury i wolnych sobót.
Był sierpień 1980 r, rozpoczęły się strajki na Wybrzeżu - opowiada Roman Wilk, który wówczas pracował w białostockim zakładzie Unitra Biazet. - Informacje o tym docierały do nas głównie z radia Wolna Europa czy Głosu Ameryki.
W zakładzie szybko pojawiła się inicjatywa, by tworzyć związki zawodowe. Niemal 100 proc. załogi zapisało się do nowego związku, w nazwie którego później pojawiła się Solidarność . Biazet był wówczas jednym z większych zakładów - zatrudniał około 3 tys. osób. Wszelkie postulaty, które pojawiały się na szczeblu krajowym były przenoszone do białostockich zakładów pracy. Związek zabiegał o wiele spraw, m.in. wolne soboty, poprawę stosunków i warunków pracy a także, jako, że był to wielki ruch społeczny, w którym umieścili Polacy swoje nadzieje, o zniesienie cenzury i uwolnienie więźniów politycznych.
- Utworzyliśmy komisję informacyjną na terenie zakładu, wywalczyliśmy pełny dostęp do radiowęzła i poligrafii. W cyklicznych audycjach przedstawialiśmy sytuację w kraju i w regionie. Podawaliśmy informacje wolne od propagandy - opowiada Wilk.
Pełny tekst wywiadu z Romanem Wilkiem - Kurier Poranny - 7 sierpnia 2015