Młodzi bierzcie sprawy w swoje ręce i działajcie!
Młodzi mogą i chcą działać w ramach związków zawodowych, tylko trzeba do nich dotrzeć i ich do tego zachęcić. Polskość i Solidarność są w sercu tylko czasami trzeba je w sobie odnaleźć. Z wiceprzewodniczącą Komisji Zakładowej IKEA Industry Poland Sp. z o.o. – Oddział Orla, członkiem Zarządu Regionu Podlaskiego NSZZ Solidarność Amandą Marczuk Sadowską rozmawia Michał Miłosz.
– Jak się Pani znalazła w Solidarności?
– To był całkowity przypadek. Dziewięć miesięcy temu do naszego przedsiębiorstwa przyszli z ulotkami ludzie z Działu Rozwoju NSZZ Solidarności. Wzięłam ją, przeczytałam i uznałam, że jestem zainteresowana, żeby działać. Zadzwoniłam, umówiliśmy się na pierwsze spotkanie i dalej poszło.
– Poszło bardzo dobrze. Jest Pani zastępcą przewodniczącego Komisji Zakładowej i członkiem Zarządu Regionu Podlaskiego. Dużym zaskoczeniem był ten wybór Walnego Zebrania Delegatów Regionu?
– Ogromnym. W ogóle się tego nie spodziewałam. A szczególnie tylu głosów. Muszę przyznać, że to wszystko jest dla mnie nowe i dopiero muszę się wdrożyć. Uczę się od starszych i doświadczonych koleżanek i kolegów. Działalność związkowa bardzo mnie wciągnęła. Mam nadzieję, że radzę sobie coraz lepiej, ale jeszcze wiele muszę się nauczyć.
– Jak duża jest Pani Komisja Zakładowa?
– Obecnie mamy dwudziestu pięciu członków w tym pięcioosobowy zarząd.
– Ma Pani dopiero dwadzieścia trzy lata. Wielu młodych jest w Pani komisji zakładowej?
– Większość pracowników zakładu to ludzie młodzi, podobnie jest w komisji zakładowej. Osobą młodą jest zarówno mój przewodniczący, jak i większość działaczy. Nie wiem, dlaczego akurat u nas to osoby starsze są uprzedzone do związków zawodowych, może się do nich zrazili? Mówimy im, że nawet jeśli nie chcą się zapisywać, to mogą przyjść, porozmawiać, przedstawić swoje problemy. I widzę, że jest szansa na zmianę zdania.
– A co by Pani powiedziała młodym?
– Działajcie. Mówię im żeby robili coś w tym kierunku. Jeżeli w ich zakładach pracy są związki zawodowe, to żeby się do nich zapisywali, działali, pomagali, bo jedna, czy dwie osoby nie udźwigną ciężaru pracy w zarządzie, czy w całej komisji zakładowej. Tak się nie da. Dlatego potrzeba wsparcia.
Tygodnik Solidarność (34/2014)