Zwolennicy i obrońcy mediów nie rezygnują. Przed siedzibą TVP3 Białystok będą spacerować w obronie wolnych mediów.
Już od dziś, tj. 27 grudnia pod siedzibą TVP Oddział Białystok, przy ulicy Włókienniczej, codziennie o godz.18.30 będą odbywały się marsze (spacery) wyrażając swój sprzeciw wobec nielegalnie przejętych mediów publicznych przez rząd Donalda Tuska. Bądżmy solidarni z nimi.
W całej Polsce, w tym w Białymstoku, trwają protesty w obronie wolnych mediów. Tuż po świętach, 27 grudnia w Białymstoku spotkali się wieczorem ludzie, którym - jak sami twierdzą - zależy na mediach i na tym, by móc wyrażać swoje zdanie. Spacerowali przed siedzibą białostockiego ośrodka telewizji regionalnej przy Włókienniczej.
Chcemy zamanifestować nielegalne przejęcie mediów publicznych przez obecny rząd Donalda Tuska i przypomnieć czasy, kiedy w stanie wojennym też spacerowaliśmy, wówczas po ulicy Lipowej przy dawnej Finezji - mówi Agnieszka Małgorzata Rzeszewska, radna Rady Miasta Białystok. - Byłam wtedy nastolatką. Obecnie manifestowaliśmy przez kilka dni przed świętami, by wznowić akcję po świętach.
Rzeszewska dodaje, że w siedzibie TVP3 Białystok mają się odbywać dyżury polityków, którzy sprzeciwiają się przejęciu mediów w sposób nielegalny. Podkreśla, że haniebny jest sposób odcięcia milionom Polaków dostępu do rzetelnej informacji.
Każdy ma prawo do oglądania takich mediów, jak chce - zapewnia radna. - A w tej chwili już nie ma pluralizmu. Teraz mamy tylko TVN bis w każdej stacji. Dlatego do protestu dołączamy się i my, jako mieszkańcy Białegostoku, patrioci, którzy nie chcą, żeby w taki sposób odbywało się przejmowanie mediów narodowych. Spacerując chcemy dać wsparcie tym, którzy ich bronią. Myślę, że ten spacer będzie już cykliczny, do 11 stycznia, kiedy pojedziemy do Warszawy na manifestację ogólnopolską.
To szok dla widzów, bo stracili dostęp do swoich ulubionych programów i swoje okno na świat.
Z protestującymi jest też całym sercem dziennikarka, Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska, która brała udział w pierwszych akcjach protestacyjnych organizowanych w Białymstoku. Podkreśla ona, że tu chodzi o ludzi - nie tylko pracowników telewizji, ale również jej odbiorców.
Ci ludzie, którzy przychodzą na protesty, robią to z potrzeby serca - zapewnia Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska. - To nie są jacyś członkowie partii, tylko zwykli ludzie, którzy często mają w oczach łzy i twierdzą, że nie spodziewali się, że takie coś będzie miało miejsce w Polsce. Że odbierze im się możliwość odbierania kanałów telewizyjnych, radiowych.
Tu warto przypomnieć, że przez praktycznie całe święta nie można było oglądać TVP3. Nadawanie zostało wznowione rano w drugi dzień świąt, jednak bez audycji przygotowywanych w regionalnym oddziale TVP w Białymstoku. Podobnie jest w innych oddziałach terenowych, a na kanale TVP3 można oglądać taki sam dla całej Polski program, według nowej ramówki.
Pomijam już kwestię reklam, ale telewizja polska jako publiczny nadawca miała obowiązek na przykład poinformować gdzie jest organizowane wydawanie paczek żywnościowych, gdzie są miejskie wigilie, gdzie można uzyskać pomoc medyczną w okresie świąt - wylicza Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska. - Ludzie starsi, samotni, którzy nie wychodzą z domu, nie mieli jak wziąć udziału w nabożeństwach, które telewizja zawsze transmitowała. Trzeba pamiętać, że dla nich telewizja to jedyne okno na świat. Sama mam w rodzinie osoby, których nie obchodzi publicystyka, polityka. Ale włączają telewizor, bo jest nabożeństwo, msza, serial czy program, który lubią. Dla tych ludzi takie coś, co miało miejsce, jest szokiem. Zwłaszcza dla ludzi starszych, samotnych.
Dziennikarze wciąż są w gotowości emisyjnej.
Nie zrobimy przecież nagle wszystkich programów, stąd musimy być w gotowości emisyjnej i nagrywać - mówi Marta Ciszewska, dziennikarka i wydawca serwisów, od 10 lat związana z regionalnym ośrodkiem telewizji w Białymstoku, zajmująca się głównie tematami społecznymi. - Staramy się zachowywać odpowiedzialnie, nie wiedząc, co przed nami i jak to się wszystko rozwinie. Bierzemy głęboki oddech i po prostu robimy swoje, tylko w mniejszym zakresie.
Ciszewska dodaje, że tegoroczne święta były inne niż zazwyczaj, ponieważ pracownicy myślami nie mogli się oderwać od tego wszystkiego co dzieje się wokół całej sytuacji.
Podziwiam tych naszych dziennikarzy, którzy sumiennie przychodzą do pracy i po prostu robią swoje niezależnie od całego zamieszania - podsumowuje Marta Ciszewska. - To chyba świadczy o tym, jak bardzo lubimy swoją robotę. Obecnie najgorszy moment w naszej pracy jest wtedy, kiedy osoba, którą nagrywasz pyta, gdzie może siebie obejrzeć. Wtedy jest najtrudniej.
A oglądać codzienne wydania "Obiektywu" i inne audycje przygotowane przez nasz białostocki oddział TVP można póki co na platformie YouTube.
Protesty przed siedzibą telewizji będą organizować do skutku
Podczas protestu przed siedzibą TVP3 Białystok pojawił się m.in. Dariusz Piontkowski, polityk, członek PiS.
- Godzinę wybraliśmy nieprzypadkową - zapewnił podczas środowego protestu Dariusz Piontkowski. - Przypomnę, że godzina 18.30 to początek głównego wydania najważniejszego serwisu informacyjnego białostockiego oddziału telewizji publicznej. Obecnie ten program nie jest emitowany na antenie, bo zarówno telewizja w Białymstoku, jak i inne oddziały regionalne nie mogą emitować. My chcielibyśmy, aby ten program był nadal nadawany, aby telewizja publiczna wypełniała swoje zadania. Stąd wybraliśmy tę godzinę i miejsce, przed siedzibą oddziału regionalnego telewizji polskiej. Chcemy aby ta forma protestu przez najbliższe dni była kontynuowana. Przypomnę również, że 11 stycznia organizujemy wielką manifestację w Warszawie.
Wśród protestujących mieszkańców Białegostoku znalazł się m.in. pan Wojciech.
- Ważne aby tutaj być, bo musimy bronić swojej ojczyzny, ideałów - zapewnił Wojciech, uczestnik protestu. - To się zaczęło w Warszawie, gdzie dokonano bezprawnej napaści na polskie media, bezprawnego zamachu. A teraz my wszyscy stajemy w ich obronie. I oby było nas coraz więcej, bo pojedynczo nie jesteśmy w stanie zbyt wiele zrobić. Ale kropla drąży skałę. Jest w nas niezgoda na to, co się dzieje, niezgoda na przejmowanie aparatu państwa przemocą (...) Wcześniejsza władza nie atakowała mediów, nie atakowała ludzi. Czekali na określone przepisy i dopiero kiedy wchodziły w życie - działała. Wszystko działo się zgodnie z literą i poszanowaniem prawa. Obecnie plan jest prosty. Podporządkować cały aparat państwowy nowej władzy. Tylko do czego to zmierza? Do niczego dobrego.