Być bliżej pracowników

To ważny moment dla związku. W nowej strategii rozwoju Solidarność kładzie nacisk na aktywność regionów. Bo to one najlepiej znają specyfikę lokalnego rynku i wiedzą do jakich firm powinni pójść organizatorzy, by pomóc pracownikom poprawić warunki zatrudnienia.

Krzysztof Świątek

- Nikogo nie trzeba już dziś przekonywać w Solidarności, że rozwój związku to nasz absolutny priorytet. Do tej pory akcje organizowania pracowników były inicjowane z poziomu Komisji Krajowej. W nowej strategii chcemy koordynować i wspierać regiony, które najlepiej wiedzą do jakich firm powinni pójść organizatorzy i jak rozmawiać z pracownikami – zaznacza Kacper Stachowski, szef Działu Rozwoju Związku.
W nowej koncepcji terytorium Polski zostało podzielone umownie na sześć części, grupując regiony „S”. Każda z grup otrzymała koordynatora odpowiedzialnego za wprowadzaną strategię, którego zadaniem jest wspieranie regionów w bezpośrednich akcjach.
Akcje niekonwencjonalne

- Solidarność potrzebuje dziś, oprócz sprawdzonych metod organizowania pracowników, także działań niekonwencjonalnych. Musimy pomyśleć o rozwoju związku kompleksowo i szerzej. Stąd pomysły inicjatyw edukacyjnych, szkoleniowych czy promocyjno-wizerunkowych. Przedstawiciele regionów podczas spotkań sami sugerują właśnie tego typu rozwiązania – podkreśla szef Działu Rozwoju Związku. - Myślimy m.in. o szkoleniach dla liderów nowopowstałych organizacji jak i liderów organizacji z największym potencjałem jeśli chodzi o rozwój.
Solidarność chciałaby także przygotować zajęcia edukacyjne dla licealistów i studentów ostatniego roku, na których dowiedzieliby się czym są związki zawodowe i jak mogą im pomóc jako przyszłym pracownikom. - Myślimy o szeroko rozumianej promocji, np. wkładkach prasowych, audycjach radiowych i spotach telewizyjnych, ale one nie zastąpią bezpośrednich akcji organizowania pracowników – podkreślał Kacper Stachowski, podczas spotkania z grupą regionów centralnej Polski, którą tworzą: Mazowsze, Region Podlaski, Płocki oraz Ziemi Radomskiej. Solidarność już przygotowuje się do dużego projektu finansowanego ze środków UE, którego celem jest pozyskanie w okresie dwóch lat 2400 nowych członków i podpisanie trzech porozumień w sektorach: firm ochroniarskich i sieci hipermarketów.
- Ale nie możemy ograniczać się tylko do tych dwóch branż. Rozwój związku musi być powiązany ze szkoleniami i promocją, w tym programem karty rabatowej Grosik. Liczymy na pomysłowość regionów i branż, do współpracy zaprosimy biuro prasowe związku i Tygodnik Solidarność – zapowiadał wiceprzewodniczący Komisji Krajowej „S” Tadeusz Majchrowicz.
Jak ma wyglądać współpraca w ramach grupy regionów?
Pierwszym zadaniem jest zbudowanie zespołu, który mają tworzyć koordynatorzy,  organizatorzy związkowi oraz osoby odpowiedzialne za szkolenia i promocję. Drugi etap to tzw. mapowanie. - Chodzi o wskazanie zakładów, gdzie można i warto pójść do pracowników. To wy, w regionach, najlepiej znacie specyfikę lokalnego rynku – wyjaśniał podczas spotkania w Warszawie Kacper Stachowski.
Bezpośrednia akcja też składa się z kilku etapów: od nawiązania kontaktów z pracownikami, rozpoznania problemów w danej firmie, przez spotkania indywidualne i grupowe, identyfikację liderów, aż po zorganizowanie spotkania założycielskiego i rozpoczęcie negocjacji z pracodawcą.

Sieć punktów rabatowych

Akcje rozwoju związku mają wspierać kampanie promocyjne, w tym program karty rabatowe Grosik, którą posiada już ok. 160 tys. członków „S”. - Lokalne sklepy i mniejsze firmy usługowe są bardziej zainteresowane przystąpieniem do naszego programu, niż wielkie sieci handlowe, które prowadzą własne programy lojalnościowe – mówił Michał Ossowski, p. o. prezesa Solkarty. - Ważne, by dobrze wybrać punkty, z którymi podpiszemy umowy gwarantujące naszym członkom rabaty. Nie warto wskazywać piekarni na obrzeżach miasta, do której nikt nie jeździ. Warto wybrać bufet pracowniczy, gdzie na obiady przychodzi codziennie sto osób. Tak, by te sto osób przekonało się, że ten program ma dla nich znaczenie.
- Sieć punktów rabatowych trzeba rozwijać, bo możliwość skorzystania z nich to niekiedy ważny argument dla naszych potencjalnych członków. Gdy ktoś widzi w sklepie kartę Grosik z logo Solidarności, może zainteresować się naszym programem i dzięki temu wstąpić do związku.  – mówił Tadeusz Majchrowicz. - Musimy także chwalić się sukcesami np. podpisanym porozumieniem w Kauflandzie.
W tej sieci handlowej tylko od stycznia do związku zapisało się już ponad 400 osób. Solidarność podpisała porozumienie z zarządem, dzięki któremu pracownicy po trzech miesiącach mają zagwarantowane umowy na czas nieokreślony. Organizatorzy mają też możliwość prowadzenia rozmów z pracownikami w czasie przerw.
Spotkania z grupami regionów zakończy prezentacja nowej strategii rozwoju związku podczas posiedzenia Komisji Krajowej 15-16 marca w Łodzi.

dr Jan Czarzasty ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie:
Nowa strategia rozwoju związku wydaje się obiecująca. Ważne, że Solidarność zdaje sobie sprawę, że przed organizowaniem pracowników nie ma ucieczki czy alternatywy. Przed polskimi związkami zawodowymi, nie tylko Solidarnością, stoją dwie podstawowe bariery, których pokonanie ma kluczowe znaczenie dla ich przyszłości. Chodzi o skuteczne zakotwiczenie się w sektorze prywatnym, m. in. w usługach, które są najbardziej dynamicznie rozwijającym się sektorem. Drugie wyzwanie – dotarcie do ludzi młodych z jasnym komunikatem czym jest związek zawodowy, do czego może się przydać młodemu człowiekowi wchodzącemu na rynek pracy, by skutecznie zabezpieczyć jego interesy.
Tzw. strategie rewitalizacji są przedmiotem rosnącego zainteresowania związków zawodowych w całej Europie. Jedną z takich strategii jest organizowanie pracowników. Najmocniej związki trzymają się w tych krajach, w których realizują pewne zadania publiczne, czyli w Skandynawii oraz Belgii, gdzie zarządzają ubezpieczeniami od bezrobocia. To punkt odniesienia dla polskich związków. Dobrze że „S” wychodzi z programem karty rabatowej. Budowa kolejnej więzi łączącej członków związku z organizacją jest dobrym pomysłem. Wiadomo, że nie można tego porównywać do ubezpieczeń od bezrobocia, ale to krok w dobrym kierunku.

Opracował Krzysztof Świątek, Fot. M. Żegliński (Tygodnik Solidarność)