Ponad dwustu związkowców NSZZ „Solidarność”
z Legnicy, Głogowa, Lubina, Polkowic, Jawora
i Złotoryi protestowało w środę pod fabryką
ADO w Legnickiej Specjalnej Strefie
Ekonomicznej.
Zgodnie z zapowiedziami „Solidarności” w
środę pod legnicką fabryką firanek doszło do
dużej manifestacji związkowców z całego
regionu. Przez minione siedem dni pod ADO
codziennie protestowali związkowcy z
legnickich zakładów
pracy. W środę pod fabrykę
przyjechało ponad 200 działaczy
„Solidarności” z Lubina, Polkowic, Jawora i
Złotoryi.
Związkowcy ponownie domagali się od
właścicieli ADO przywrócenia do pracy
zwolnionej dyscyplinarnie szwaczki,
zaprzestania łamania praw związkowych oraz
podwyżki wynagrodzeń.
W środę pod ADO było gorąco. Hańba,
wstyd, skandal! – krzyczeli związkowcy przy
fabrycznej bramie.
- Przez tydzień codziennie
protestowaliśmy, ale chyba popełniliśmy
błąd, bo robiliśmy to po polsku. Może prezes
Schroeiber nas nie zrozumiał? Dlatego dziś
wykrzyczymy nasze żądania po niemiecku! –
mówił Bogdan Orłowski, przewodniczący
regionu NSZZ „Solidarność” Zagłębie
Miedziowe.
Szef Sekcji Krajowej Górnictwa Rud Miedzi
NSZZ „Solidarność” Józef Czyczerski
wytłumaczył pikietującym dlaczego napisał w
sprawie legnickiej fabryki ADO list kanclerz
Angeli Merkel i prezydenta Joachima Gaucka.
- Prezydent Gauck wielokrotnie odwoływał
się do ideałów „Solidarności”. Dziękował jej
za wolność dla wschodnich Niemiec!
W słowach nie przebierał też Dariusz
Dąbrowski, szef komisji zakładowej
„Solidarności” w polkowickiej fabryce
Volkswagena. – Jesteśmy świadkami
zamachu na niezależność związkową. Panią
Teresę wyrzucono z pracy za wywieszenie
flagi „Solidarności”. A przecież za tę flagę
nasi rodzice przelewali krew!
Jeśli rozmowy między zarządem niemieckiej
spółki i związkowcami nie przyniosą
kompromisu, w przyszłym tygodniu pod ADO
dojdzie do jeszcze większych protestów. Do
Legnicy mają przyjechać działacze
„Solidarności” z całego Dolnego Śląska, a
także górnicy ze Śląsk